10 czerwca 2013

7.



Otwarłam szufladę z której wyciągnęłam biały zeszyt w grubej oprawie. Otwarłam na pierwszej kartce, przeleciałam wzrokiem po zapisanych zdaniach i przekręciłam na następną stronę. Znalazłam szukane zdanie i przekreśliłam je czerwonym długopisem. Uśmiechnęłam się lekko i odłożyłam zeszyt na jego poprzednie miejsce przykrywając go kilkoma rzeczami.
Chwyciłam plecak i ostatni raz patrząc na komodę.
-Teraz będzie lepiej.-szepnęłam i zamknęłam drzwi.
Zbiegłam po schodach i wpadłam jak burza do kuchni.
-Dzień dobry.-powiedziałam i ucałowałam babcię w policzek.
-Becky źle się czujesz?-zapytała, bacznie mi się przyglądając.
-Nie, dlaczego?-zapytałam biorąc tosta do ręki i gryząc go.
-Coś się zmieniło.-powiedziała Blanka i dalej patrzyła na mnie jak w obrazek.-Wiem!-powiedziała głośniej.-Uśmiechasz się.-dodała.
-To takie dziwne?-zapytałam.
-Nie kochanie, to bardzo dobrze.-odparła.-Ale chciałabym wiedzieć co jest tego powodem.-dodała.
-Nie ważne.-mówiąc to spuściłam wzrok na moje dłonie.
-Czyżby jakiś chłopak?-zapytała.
-Nie ważne.-powtórzyłam ponownie.
-Zakochałaś się?-następne pytanie.
-Babciu!-krzyknęła.
-No co masz już swoje lata, to jest ten czas.-powiedziała.-Możesz przyprowadzić go na kolacje.-dodała.
-Kogo?-zapytał Billy wchodząc do pomieszczenia.
-Becky...
-Nikogo do was nie przyprowadzę, bo nie ma kogo.-powiedziałam i wstałam z krzesła na którym siedziałam.-Dziś wrócę trochę później.-dodałam.
-Czyli jednak.-powiedziała Blanka.
-Przestań!-krzyknęłam.
-Dobrze już dobrze, ja i tak wiem swoje.-odparła i zaśmiała się.
-Wychodzę.-powiedziałam tylko i skierowałam się do drzwi.
-O kim mówiłyście?-usłyszałam głos mojego brata.
-Twoja siostra zakochała się.-odparła mu babcia.
-To nie prawda!-krzyknęłam i wyszłam z domu.
Pokręciłam głową.
Nie to nieprawda.
Nie mogę kochać.
Nie umiem.

*


Wybiła 16, a ja dopiero wyszłam ze szkoły.
Pan Bear stwierdził że potrzebuję mojej pomocy przy sprzątaniu magazynku.
Wyszłam  na dziedziniec a przy brani zobaczyła duży czarny samochód o który opierał się młody chłopaka. Ubrany był w biały t-shirt, czarne spodnie i tego samego koloru trampki. Na nos wsunięte miał ciemne okulary.
-Nie przyszłaś.-powiedział jeszcze przed tym jak zdążyłam podejść bliżej niego.
-Dopiero teraz wyszłam ze szkoły.-odparłam.
-Miałaś zamiar przyjść?-zapytał kopiąc kamyk.
-Szczerze?-zapytałam patrząc na niego. Ten tylko pokiwała głową.-Tak.-dodałam.
Chłopak momentalnie podniósł głowę do góry.
-Naprawdę?-zapytał, w jego oczach widać było błysk. Pokiwałam głową.
Ten uśmiechnął się jeszcze szerzej i podał mi dłoń.
Popatrzyłam na nią z podniesionymi do góry brwiami.
Niall momentalnie ją zabrał.
-Przepraszam zapomniałem.-powiedział.
-Nic się nie dzieje.-odparłam.
-To co dziś chce zrobić?-zapytał.
-A Ty masz coś do zrobienia?-zapytałam.
-Mam tylko umyć auto, ale mogę zrobić to później.-odparł uśmiechając się cały czas.
-W myjni?-zapytałam.
-Tak, dlaczego pytasz?-zapytał.
-Dziś chce wystawić głowę przez okno podczas mycia samochodu.-powiedziałam i popatrzyłam na niego.
Chłopak wybuch śmiechem.
-Żartujesz?-zapytał po tym jak trochę się uspokoił.
-Nie.-powiedziałam z poważną miną.
-Naprawdę?-zapytał z niedowierzaniem.
Pokiwałam ochoczo głową.
-Ale będę miał mokro w aucie!-powiedział trochę głośniej.
-Oj tam wysuszę to.-powiedziałam machając ręką.
-Mówisz poważnie?-zapytał znów.
-Tak.-powiedziałam pewnie.
-Dobra, wskakuj.-mówiąc to otworzył drzwi od strony pasażera, a ja zajęłam fotel.
Chłopak obszedł auto dookoła i usiadła obok mnie.
-Wiesz na co się godzisz?-zapytałam patrząc na niego ukradkiem.
-Niby tak.-odparł.
-I wiesz że Ty też musisz to zrobić?-zapytałam.
-Co?!-krzyknął, a ja wybuchłam śmiechem.
-To.-odparłam ledwo co łapiąc powietrze.
-Zrobiłaś to po raz pierwszy.-powiedział.
-Co takiego?-zapytałam patrząc na niego.
-Zaśmiałaś się.-odparł.
-No tak.-wyszeptałam i popatrzyłam w okno.
Chłopak zrozumiał że nasza rozmowa na tym etapie skończyła się.
Odpalił silnik i ruszył przed siebie.


*


-Może weźmiesz mój samochód, a ja tutaj na Ciebie poczekam?-zapytał blondyn przystając przed wjazdem do myjni.
-Ale ja nie mam prawo jazdy.-odparłam.-Chociaż jeżeli chcesz to zrobić to dla mnie nie ma problemu.-dodałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Nie! Moje cudo nie może ucierpieć.-powiedział gładząc kierownicę ręką.
-Jesteś dziwny.-wyrwało mi się.
-Ty też i żyjesz.-odpowiedział i znowu odpalił samochód.-Żeby tylko tego nie żałował.-wyszeptał.
Wjechaliśmy do windy.
-Wziąłeś bez woskowanie?-zapytałam.
-Nie no full opcja.-odparł, a moja ręką spotkała się z moim czołem.
-Dobra to teraz na samym początku.-powiedziałam i otwarłam okno.
Chłopaka zrobił to co ja.
Woda spływała po moje twarzy.
-Becky to jest szalone.-krzyczał Niall.
-Wiem.-odparłam równie głośno.
Po chwili byłam mokra do suchej nitki.
-Becky już czas żeby się schować. -krzyknął Niall.
Nie słuchałam go, kontem oka zobaczyłam że chłopak chowa się do samochodu.
Naglę na swoich biodrach poczułam jego ręce. Wciągnął mnie do środka, szybko zamykając moją szybę.
-Zgłupiałaś?-zapytał.
-Było cudownie.-powiedziałam, popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się w jego stronę.-Dziękuję.-dodałam.
Z mich włosów spływała woda, to samo było z jego.
Zawsze postawione do góry, teraz opadały na jego czoło. Wyciągnęłam rękę i odsunęłam je. Chwilę przytrzymałam dłoń na jego policzku.
Potrząsnęłam głową i zabrałam swoją rękę.
-Przepraszam.-wyszeptałam.
-Nic się nie stało.-odparł.-Teraz jedziesz wysuszyć mój samochód.-dodał odchodząc od tematu, za co byłam mu wdzięczna.
-Obiecałam więc to zrobię.-odpowiedziałam.
Wyjechaliśmy z myjni i skierowaliśmy się na wschód.
-Daleko stąd mieszkasz?-zapytałam.
-Nie całe 5 minut drogi.-odparł.-Nie przestraszysz się jak będą w domu moi przyjaciele?-zapytał, popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami.-Spokojnie tylko się przywitamy i nie będą nam przeszkadzać.-dodał, a ja tylko pokiwałam głową.
Tylko się przywitamy.
Tylko się przywitamy.
Powtarzałam sobie wy myślach te słowa.
Naglę samochód zatrzymała się.
-Jesteśmy.-powiedział, chwycił za klamkę i wyszedł z pojazdu.
Popatrzyłam na wielki biały budynek, to nie był zwykły dom.
-Wysiadasz?-zapytał, otwierając moje drzwi.
-Tak.-odparłam i  poruszyłam się na siedzeniu, wychodząc z samochodu.-Ładny dom.-dodała.
-Dzięki, ale to nie my go wybieraliśmy.-powiedział.
-Jak to?-zapytałam.
-Nie dali dojść nam do słowa, sami wybrali a my nie mieliśmy nic do gadania.-odparł.
-Przykro mi.-powiedziałam.
-Polubiliśmy go nawet, ale jakbyśmy sami wybierali na pewno wzięlibyśmy coś mniejszego.-powiedział.-Dobra chodźmy bo na nas czekają.-dodał.
-Jak to czekają?-zapytałam.
-Przełamuję Twój kolejny lęk.-odparł.
-Ale ja jestem cała mokra!-podniosłam lekko głos.
-Dam Ci coś na przebrania, ale już chodź.-powiedział i pociągnął mnie za rękę.
Nie wiedziałam czy tego chciałam, ale musiałam to zrobić.
Będzie dobrze, musi być.


***

Przepraszam za wszystkie błędy.


Jestem z powrotem :D
Tęskniliście? ;)
Mam nadzieje że tak ;P a jak nie to  mi przykro ;( 


Teraz biorę się za naukę do egzaminu, który jest za tydzień!
Muszę go zdać bo jak nie to będzie masakra... 
Najwyżej podejdę za rok :P 

Kocham Was ;**
Do następnego ;))