30 kwietnia 2013

4.



*dwa tygodnie później*


Wyszłam ze szkoły.
Jak zawsze stał pod nią on.
Przekręciłam oczami.
-Długo jeszcze będziesz tu przychodził?-zapytałam przechodząc obok.
-Dopóki nie pozwolisz sobie pomóc.-odparł i próbował dotrzymać mi kroku.
-Nie męczy Cię to że codziennie masa dziewczyn robi sobie z Tobą takie same zdjęcia?-zapytałam i popatrzyłam na niego.
-A co zazdrosna?-zapytał z błyskiem w oku.
-Jakbym miała o co to może, ale raczej nie.-powiedziałam.
-Więc?-zapytał.
-Co więc?-zapytałam.
-Wpuścisz mnie do swojego świata?-zapytał.
-Dlaczego chcesz to zrobić?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Wydajesz się zagubiona, nie wiesz czego chcesz, a ja mogę pomoc.-odparł.
-Zagubiona? Nie wiem czego chce?-patrzyłam na niego, a on tylko kiwał głową.-Mylisz się, wiem czego chce.
-Tak? Niby czego?-zapytał.
-Nie mogę powiedzieć, to tylko moje pragnienia.-odparłam.
-Mogę pomóc je spełnić.-powiedział i uśmiechnął się szeroko.
-Z tego co wiem jesteś sławnym wokalistą jednego z najbardziej rozpoznawalnych boysbandów na całym świecie.-znów tylko kiwał głową.-A ja dalej nie rozumiem tego że chcesz zadawać się ze mną, tak wiem chcesz pomóc, ale ja nie potrzebuje niczyjej pomocy. Radzę sobie bardzo dobrze, sama.
-Wiesz, powiedzmy że znam Cie już koło miesiąca, a ja nadal nie znam Twojego imienia, ale czuje że muszę Ci pomóc, po prostu muszę.
-Wielka gwiazda ma jakieś wyrzuty sumienia i musi komuś pomóc?-zapytałam.
-Może.-odparł i spuścił głowę w dół.
Coś się stało.
-Dobra.-powiedziałam bardzo szybko.
-Co dobra?-zapytał.
-Zgadzam się żebyś pomógł spełnić mi moje pragnienia.-odparłam.
-Naprawdę?-zapytał, a ja tylko pokiwałam głową. Chłopaka ucieszył się i przytulił mnie do siebie.
-Ale bez przytulania.-powiedziałam szybko, a on odsunął się ode mnie.
-To będzie pierwsza rzecz którą będę chciał w Tobie zmienić.-mówiąc to patrzył wprost w moje oczy.
-Nie uda Ci się.-odparłam i zaczęłam iść dalej.
-Może w końcu podasz mi swoje imię?-krzyknął za mną.
Odwróciłam i uśmiechnęłam się do niego.
-Becky.-odparłam, a ten zaśmiała się.
-Do zobaczenia, Becky.-krzyknął znów i odwrócił się w druga stronę.
Patrzyłam na jego oddalającą się postać i zastanawiałam się czy to co robię jest właściwe.
Teraz tylko jedna zasada, której nie będę mogła nigdy złamać.


*


 -Babciu jestem!-krzyknęłam na cały dom.
-Chodź na obiad.-usłyszałam jej głos z głębi mieszkania.
-A co jest?-zapytałam ściągając buty i kurtkę.
-Nie pytaj tylko chodź.-odparła, a ja w tym samym momencie weszłam do pomieszczenia.
Stanęłam jak wryta.
Przy stole siedział On.
-Przywitaj się z Billym.-powiedziała do mnie.
-Nie mam takiego zamiaru.-odparłam.-Nie jestem już głodna.-dodałam i wycofałam się z kuchni.
-Becky.-usłyszałam za sobą.
-Po co wróciłeś?-zapytałam nie odwracając się do niego.
-Tęskniłem.-odparł.
-Wiesz trzy lata nie odzywałeś się do mnie ani razu i naglę mówisz że tęskniłeś?-zapytałam i odwróciłam się w jego stronę, popatrzyłam w jego oczy.
-Becky...-zaczął i wyciągnął w moją stronę ręce.
-Nie!-krzyknęłam.
-Dlaczego?-zapytał.
-Po Twoim wyjeździe jeszcze bardziej odcięłam się od ludzi.-odparłam.
-Przepraszam...
-Zwykłe przepraszam nie wystarczy.-znów mu przerwałam i pobiegłam do swojego pokoju.
 Wrócił i myśli że będzie dobrze.
Myli się.

-Ty nigdy mnie nie zostawisz, prawda?-zapytałam i popatrzyłam na blondyna.
-Oczywiście że nie, zawszę będę przy Tobie.-odparł i pocałował mnie w czoło.
-Kocham Cię Billy.-powiedziałam i wtuliłam się w jego ciepłe ciało.
-Ja Ciebie też młoda, a teraz zmykaj do szkoły.-mówiąc to pstryknął mnie w nos.
-Będziesz na mnie czekał po lekcjach?-zapytałam i popatrzyłam w jego oczy, był jakieś dziwne.
-Jasne, idź już.-ponaglał mnie.
-Do zobaczenia.-powiedziałam i wyszłam zamykając za sobą drzwi.

Odarłam policzki, ale to nic nie dało do moich oczu znów napłynęły łzy.
Głupie wspomnienia, które wracają jak bumerang.

-Billy!-krzyknęłam wbiegając do domu.
-Becky?-zapytała babcia wychodząc z salonu.
-Gdzie on jest?-zapytałam.-Miał po mnie przyjść, nie było go.-powiedziałam i dalej biegałam po całym mieszkaniu.
-Nie ma go.-powiedziała spokojnie starsza kobieta.
-Może coś mu się stało? Musimy zadzwonić na policje.-mówiłam w panice, łapiąc już telefon.
-Becky, on wyjechał.-powiedziała i złapała mnie za ręce.
-Co?-zapytałam.
-Wyjechał.-odparł.
Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.
-Kłamiesz, obiecał że mnie nie zostawi. Obiecał.
-Przykro mi kochanie.-mówiąc to przytuliła mnie do siebie. 
Wyrwałam się z jej objęć i uciekłam do swojego pokoju.
Zobaczyłam nasze wspólne zdjęcie na szafce, szybko chwyciłam jej w ręce i rzuciłam o ścianę.


Obiecał.
Ze wspomnień wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Nie chce Cię widzieć.-powiedziałam, byłam pewna że to On.
-Muszę coś Ci wyjaśnić.-odparł otwierając drzwi.
-Ale ja nie chce tego słuchać.-mówiąc to wstałam z łóżka i chwytając gitarę skierowałam się do drzwi.
-Becky nie zachowuj się jak dziecko.-powiedział.
-Będę zachowywać się jak mi się podoba, to moje życie.-syknęłam.-A Ty nie masz nic do gadania.
-Jestem Twoim bratem.-podniósł głos.
-Poprawka, byłeś moim bratem.-powiedziałam i zbiegłam na dół. Szybko założyłam buty i wybiegłam z domu.
Chciałam być jak najdalej od niego.
Chciałam być gdziekolwiek, tylko nie z nim.
Chciałam żeby nie wracał, choć tak bardzo za nim tęskniłam.


*


-Znowu się spotykamy?-usłyszałam za sobą.
Szybko otarłam policzki i popatrzyłam na niego.
-Proszę daj mi spokój.-powiedziałam i wstałam z miejsca.
-Płakałaś?-zapytał.
-A co Cię to obchodzi?-zapytałam.-A z resztą nie odpowiadaj.-powiedziałam i machnęłam ręką.
-Becky co się stało?-zapytała znowu.
-Przestań udawać  że chcesz mi pomóc, nie dasz rady.-zaczęłam mówić.-Jestem beznadziejnym przypadkiem, któremu nie da się pomóc. Znajdź kogoś innego dzięki komu będziesz mógł odkupić swoje winny.-mówiąc to odeszłam od niego.
Po chwili na swoim ramieniu poczułam jego ręce.
Przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
Pięścią biłam jego pierś, a on wciąż trzymał mnie przy sobie.
-Zostaw mnie.-powiedziałam.
-Nie mogę, to moja misja.-odparł.
-Przestań chrzanić!-krzyknęłam i wyrwałam się mu.
-Becky...
-Wiesz dużo osób mówiło mi że chce mi pomóc, że nigdy mnie nie zostawią i co? Właśnie jestem sama jak palec, nie może nie sama mam babcie, najwspanialszą babcię pod słońce.-powiedziałam.-A wiesz co jest najgorsze?-zapytałam, a on pokręcił głową.-Że On wrócił i myśli że od tak wpadnę w jego ramiona, nie tak nie będzie, już nigdy. Dla mnie umarł, jak oni.-szepnęłam.
-O kim mówisz Becky?-zapytał, a ja popatrzyłam w jego oczy.
-Nie ważne.-odparłam i pokręciłam głową.
-Ważne.-powiedział i patrzył na mnie wyczekująco.
-Może innym razem opowiem Ci o tym, ale nie dziś.-odpowiedziałam.
-Mam nadzieje że tak będzie.-powiedział.
Ja też.
Zapadł cisza, słychać było tylko nasze przyśpieszone oddechy.
-Muszę iść.-powiedziałam po chwili.
-Chcesz wracać do domu?-zapytał.
-Muszę, choć on tam jest.-oparłam.
-Możesz pójść ze mną do mnie.-zaproponował.
-Nie mogę.-powiedziałam.
-Becky...
-Nie mogę Niall, do zobaczenia kiedyś tam.-mówiąc to już szłam w stronę domu.
-Pa Becky.-usłyszałam jego cichy głos.



***

Przepraszam za wszystkie błędy.


Nie wiem co mam napisać...
Więc nic nie piszę :P
W najbliższym czasie do bohaterów dojdzie Billy i Blanka ;)

Wyrażajcie swoje opinie ;))
Kocham Was ;**
Do następnego ;***

Zapraszam na:

One day

&

Four Other Worlds



23 kwietnia 2013

3.



Do końca roku szkolnego zostało 87 dni.
2 088 godzin.
125 280 minut.
7 516 800 sekund.
Tylko tyle czasu i będę wolna.
Wolna jak ptak.


*


*dwa tygodnie później*


 Dwa tygodnie samotności.
Całe życie samotności.


-Wychodzę!-krzyknęłam w głąb domu.
-Dokąd?-usłyszałam głos babci.
-Na miasto.-odparłam.
-Z gitarą?-znów zadał pytanie.
-Babciu...
-Idź.-przerwała mi tym jednym słowem.
-Dziękuję.-mówiąc to złożyłam na jej policzku lekkiego buziaka.-Kocham Cię.
-Tylko wróć wcześnie.-powiedziała, a ja tylko pokiwałam głową.
Co kilka dni ten sam scenariusz.
Te same słowa.
Te same gesty.
Idealna monotonia.
Której nie oddałabym nikomu za żadne skarby.
Tym razem inne miejsce, ale cały czas ta sama osoba.
Ja.
Kierunek moje podróży była Queen St., jedno z moich ulubionych miejsc.
Mała liczba osób, kilka samochodów które można policzyć na palcach.
I ja.
Dziewczyna siedząca na schodach nie zamieszkiwanego budynku.
Dziewczyna, która czeka na odpowiedni moment.
Wyciągnęłam gitarę z pokrowca i popatrzyłam na jej zniszczone drewno.
Przejechałam po imieniu wyrytym na niej.
Pod moim powiekami zebrały się łzy.
Benjamin Bloom.
Tata.
Chwyciłam ją w odpowiedniej pozycji.
Zaczełam grać.

 Seems like it was yesterday when I saw your face
You told me how proud you were, but I walked away
If only I knew what I know today
Ooh, ooh

I would hold you in my arms
I would take the pain away
Thank you for all you've done
Forgive all your mistakes
There's nothing I wouldn't do
To hear your voice again
Sometimes I wanna call you
But I know you won't be there

Ohh I'm sorry for blaming you
For everything I just couldn't do
And I've hurt myself by hurting you

Some days I feel broke inside but I won't admit
Sometimes I just wanna hide 'cause it's you I miss
And it's so hard to say goodbye
When it comes to these rules, yeaah.

Would you tell me I was wrong?
Would you help me understand?
Are you looking down upon me?
Are you proud of who I am?

There's nothing I wouldn't do
To have just one more chance
To look into your eyes
And see you looking back

Ohh I'm sorry for blaming you
For everything I just couldn't do
And I've hurt myself, ohh

If I had just one more day
I would tell you how much that I've missed you
Since you've been away
Ooh, it's dangerous
It's so out of line
To try and turn back time

I'm sorry for blaming you
For everything I just couldn't do
And I've hurt myself by hurting you



Odarłam policzki z łez.
Popatrzyłam przed siebie.
Był tam On.
Stał bardzo blisko mnie.
Patrzył na mnie, a jego oczy byłe pełne uznania.
Nie wiedziałam co mam zrobić.
-To było...-zaczął a ja schowałam gitarę do pokrowca.-Proszę nie uciekaj.-powiedział szybko. Popatrzyłam na niego.
-Muszę.-odparłam i ominęłam go.
Naglę poczułam, że łapie mnie za ramię.
-Nie dotykaj mnie!-krzyknęłam spanikowana, chłopak otworzył oczy ze zdziwienia.-Nie dotykaj mnie!-wykrzyknęłam ponownie.
-Nie zrobię Ci krzywdy.-powiedział spokojnie.
-Puść mnie i to już!-w moich oczach zaczęły zbierać się łzy, chłopak momentalnie zabrał rękę z mojego ramienia.
-Przepraszam.-powiedział po raz drugi.
-Śledzisz mnie?-zapytałam. Po chwili ugryzłam się w język, nie chciałam z nim rozmawiać, ale dlaczego zadałam to pytanie? Nie mam pojęcia.
-Ja? Ciebie?-zapytał,a on popatrzył na mnie jak na wariatkę.
-Co w tym dziwnego?-zapytałam.-Chodzisz do mojej szkoły, pewnie masz bogatych rodziców i myślisz że Ci wszystko wolno?-zapytałam ponownie.
-Ale ja nie chodzę do Twojej szkoły.-powiedział i uśmiechnął się do mnie. Przy naszym ostatnim spotkaniu na jego zębach był aparat ortodontyczny, dziś już go nie miał.
Nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu ruszyłam w stronę mojej ulicy. Oczywiście dłuższą drogą.
Za sobą cały czas słyszałam kroki.
W pewnym momencie odwróciłam się, a idący za mną chłopak wszedł we mnie.
-Co Ty robisz?-zapytałam.
-Idę.-odparł.
-Dlaczego idziesz za mną?-zapytałam znowu.
-Muszę poznać Twoje imię.-odpowiedział.
-Nic nie musisz.-powiedziałam i znów odwróciłam się do niego plecami.
-Proszę?-zapytał.
Nie wiedziałam po co chciał znać moje imię.
Do czego było mu to potrzebne?
-Dlaczego?-zapytałam.
-Co dlaczego?-zapytał, widocznie nie wiedział o co mi chodzi.
-Po co Ci moje imię?-zapytałam
-Ty moje już znasz, wypadało by żeby ja znał i Twoje.-powiedział i stanął na przeciwko mnie.
Cofnęłam się na bezpieczną odległość.
-Boisz się mnie?-zapytał.
-Nie.-powiedziałam.
-To dlaczego się odsuwasz?-ponownie zadał pytanie i zrobił dwa kroki w moją stronę.
-Nie Twój interes.-mruknęłam i odwróciłam się w drugą stronę.
-Poczekaj!-krzyknął za mną chłopaka.
-Nie mam na co czekać!-wykrzyknęłam i pobiegłam przed siebie.


*




Następny pasjonujący dzień w szkole.
To samo co każdego dnia, lekcje.
Strasznie nudne lekcje.
Siedziałam na dużym parapecie czytając lekturę. Nie była ona jakoś bardzo powalająca, ale coś musiałam robić, zważywszy na to że nie zabrałam jakieś normalnej książki ze sobą.
-Wrócili!-krzyknęła Abigail na cały korytarz. Wszyscy patrzyli na nią jak na wariatkę.-One Direction wróciło do naszej szkoły!-krzyknęła.
Ten cały zespół co był tutaj ponad dwa tygodnie temu. Chyba o nich chodziło. Pokręciłam głową i ponownie wróciłam do czytania.
Po chwili usłyszałam krząknięcie obok sobie. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam te niebieskie oczy.
-Hej nieznajoma.-powiedział chłopak i uśmiechnął się szeroko.
Zmarszczyłam brwi. Popatrzyłam na wszystkich zebranych na korytarzu, wszyscy wlepiali wzrok we mnie i chłopaka.
-Nie przywitasz się?-zapytał bacznie mnie obserwując.
-Nie.-odparłam i chwyciłam za moją torbę wstając.-Przesuniesz się?-zapytałam.
-Nie.-odparł, wywróciłam oczami i minęłam go.-Poczekaj!-powiedział do mnie.
-Nie mam na co czekać.-odparłam odwracając się.
Nagle stałam się zauważalna, do tej pory uważna za dziwadło dziewczyna, stała się sensacją tej przerwy.
Normalnie marzyłam o tym od samego pojawienia się w tej szkole.
Czujecie ten sarkazm?


*


Przetrwałam cały dzień. 
To nowość.
Dziś wszyscy naglę wiedzieli kim jestem, gdzie mieszkam, co lubię. Choć te rzeczy na 100 procent były zmyślone. 
Naglę byłam w centrum uwagi bo jakiś chłopak do mnie zgadał. 
No po prostu cudownie.
Co przerwę chciałam zapaść się pod ziemie, na każdym kroku ktoś mi towarzyszył. A większość dziewczyn chciała naglę zostać moimi przyjaciółkami.
Nie rozumiałam tego.
To było dziwne.
Wyszłam jak najszybciej z klasy. Chciałam być jak najdalej od tego miejsca.
Pchnęłam drzwi wyjściowe. 
I stanęłam jak wryta.
Siedział ze spuszczoną głową na murku przed szkołą. 
Przełknęłam głośno ślinę i ruszyłam szybkim krokiem do bramy. 
-Poczekaj!-usłyszałam za sobą.
-Nie mam na co czekać!-odparłam i szybko wybiegłam na chodnik.
Naglę poczułam mocne uderzenie.
Moja głowa bolała i to cholernie bolała.
-Nic Ci nie jest?-zapytał blondyn który zdążył dobiec do mnie.
-A co Ciebie to obchodzi?-zapytałam.-I nie dotykaj mnie!-dodałam kiedy położył swoją dłoń na mojej głowie.
-Ja naprawdę nie chciałem.-usłyszałam nad sobą czyjś głos.
-Nic mi nie jest.-powiedziałam w stronę tego chłopaka i wymusiłam uśmiech.
-Naprawdę?-zapytał.
-Naprawdę.-odparłam i zaczęłam wstawać. 
Blondyn zaczął mi pomagać.
-Nie potrzebuję Twojej pomocy.-powiedziałam i wyszarpałam swoją rękę z jego uścisku.
Ruszyłam w stronę mojego domu.
Droga jak zawsze ta dłuższa.
Cały czas czułam czyjąś obecność za sobą.
-Dlaczego znów za mną idziesz?-zapytałam nawet nie odwracając się.
-Może chociaż dowiem się gdzie mieszkasz.-odparł, a ja w tym samym momencie przystanęłam.
-Czego Ty ode mnie chcesz?-zapytałam.
-Chce Ci pomóc.-odparł, a ja popatrzyłam w jego oczy.
-Ale ja nie potrzebuję pomocy.-powiedziałam.
-Mylisz się.-mówią co uśmiechnął się do mnie.
-To Ty nie wiesz co mówisz.-odparłam.-Zostaw mnie w spokoju!-dodałam i pobiegłam jak najszybciej mogłam przed siebie.
Przystanęłam kilka ulic dalej.
Czemu on chce pomóc mi?
Czemu twierdzi że to ja potrzebuje pomocy?
Czemu akurat ja?
Moja głowa bolała jak jeszcze nigdy do tej pory.
To był zły znak.



***


Przepraszam za wszystkie błędy.


Dzień dodawania rozdziałów :D
Mam czas dodaje, ale od jutra biorę się do roboty.
Obiecuję! 

Nie wiem wydaje mi się jakieś to dziwne, takie ... beznadziejne?
Wiem, wiem mogłam nie dodawać jak tak uważam ale nic innego nie wymyślę...
I tak wiem dzieje się prawie cały czas to samo, ale niedługo akcja rozkręci się, obiecuję!

Chyba za dużo obiecuję, więc kończę :P

Kocham Was ;***
Do następnego ;))


Zapraszam na:

One day   

(pojawił się 9 rozdział)

&

Four Other Worlds

(pojawił się 3 rozdział)

11 kwietnia 2013

2.



*dwa tygodnie wcześniej*


-Babciu wychodzę!-krzyknęłam kiedy byłam już w przedpokoju, szybko wsunęłam na nogi moje ukochane trampki i zaczęłam wkładać kurtkę.
-Dokąd?-usłyszałam za swoimi plecami, podskoczyłam do góry.
-Na miasto.-odparłam.
-Z gitarą?-znów zadał pytanie i wskazała na pokrowiec oparty o ścianę.
-Babciu...
-Idź.-przerwała mi tym jednym słowem.
-Dziękuję.-mówiąc to złożyłam na jej policzku lekkiego buziaka.-Kocham Cię.-dodałam biorąc moje cudo w ręce i zawieszając ją na ramieniu.
-Tylko wróć wcześnie.-powiedziała, a ja tylko pokiwałam głową.
Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w stronę King St. Było to moje jedno z najbardziej ulubionych ulic na których z reguły gram, a czasem nawet śpiewałam. Nie robiłam tego dla pieniędzy, nie potrzebowałam tego. Po prostu to w jakiś sposób dawało mi siłę, czułam wtedy przy mnie obecność rodziców. Może wydawać się to ckliwe lub banalne, ale tak naprawdę było. A ja naprawdę kochałam to robić.


*



Po pół godziny dotarłam do celu. 
Usiadłam na moich ulubionych schodach i zaczęłam grać dobrze znaną mi melodię. 
Kochałam tą piosenkę. 
Była wyjątkowa. 
Choć nie wiedziałam jak to jest być w kimś zakochanym, choć tak naprawdę nigdy się tego nie dowiem. Wiedziałam że miłość jest piękna.
Ja osobiście nie miałam czasu na miłość, ona po prostu nie była dla mnie.
Zaczęłam śpiewać od drugiej zwrotki:

Suddenly, I'm feeling brave
Don't know what's got in to me
Why I'd feel this way
Can we dance, real slow?
Can I hold you?
Can I hold you close?

 

The room's hush, hush
And now's our moment
Take it in, feel it all and hold it
Eyes on you, eyes on me
We're doing this right

 

Cause lovers dance when
They're feeling in love
Spotlight shinning, it's all about us
It's a-a-all about u-u-us

Przestałam śpiewać, bo po drugiej stronie ulicy zobaczyłam postać chłopaka. Stał oparty plecami o latarnię i patrzył wprost na mnie. Dalej wygrywając melodię, od czasu do czasu patrzyłam w jego stronę. Cały czas tam był i przyglądał mi się. 
Ludzie którzy przechodzili obok mnie, rozglądali się za jakimś kapeluszem albo czymś podobnym. A ja tylko kręciłam głową.
Znów popatrzyłam w stronę chłopaka, zbliżała się w moim kierunku.
Momentalnie skończyłam grać i w szybkim tempie schowałam gitarę do pokrowca, zarzuciłam ją na plecy i ruszyłam w stronę domu. 
Co było gorsze musiałam przejść obok niego. Kontem oka zlustrowałam go całego. Miał cudownie niebieskie oczy, jak na moje oko farbowane blond włosy i idealnie równe zęby.
-Przepraszam...-zaczął, a ja w szybkim tempie puściłam się biegiem w kierunku mojej ulicy.


***


Wpadłam zdyszana do klasy, to nie mógł być ten sam chłopaka.
Przecież widziałabym go wcześniej.
Tak Becky ty na pewno być wiedziała że chodzi do Twojej szkoły.
Umieściłam wzrok w tablicy, nie myślałam o tym co dzieje się na lekcji, ze reguły byłam nie zauważalna i było mi z tym bardzo dobrze.


*


*Niall*

To była ona.
Stałem jak wryty i patrzyłem na jej oddalającą się postać.
To była ona.
-Niall tu jesteś!-krzyknął Zayn dotykając mojego ramienia.-Chodź już, czas na niespodziankę.-powiedział i pociągnął mnie w stronę jakiejś sali.
Udzielamy się społecznie, a czyja to wina?
Oczywiście Harrego!
Ten idiota umie wpakować nas tylko w kłopoty.
Nie będę mówił o co chodzi, bo teraz to nie jest ważne.
W tym momencie mógłbym siedzieć w domu i na spokojnie oglądać jakiś mecz, a nie siedzieć w tej sali i czekać na zgraje jakiś dzieciaków. Jedynym plusem tego wszystkiego jest to że znalazłem ją.
W końcu.
Miałem nadzieje że jednak będzie w tej grupie.
-Co to za grupa?-zapytałem patrząc na Liama.
-Wokalna.-odparł, a ja pokiwałem głową. Jest możliwość że w niej będzie.
Do sali zaczęli wchodzić uczniowie, z początku nas nie zauważyli, ale po chwili każdy stał jak wryty.
-Ja chyba śnie!-krzyknęła jakaś brunetka.
-Nie śnisz, jesteśmy tu.-powiedziałem i przytuliłem ją do siebie.
-O mój Boże!-powiedziała tylko i zakryła ręką usta.
Uwielbiałem to co robiliśmy, to było takie magiczne.
Choć za karę, ale nie oddałbym tego nikomu.
Rozglądałem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu nieznajomej blondynki.
-Niall!-dostałem po ramieniu od Lou.
-Co?-popatrzyłem na niego trochę wkurzony, a on tylko pokazała na zebranych w pomieszczeniu.-Przepraszam.-powiedziałem szybko.
-Możemy zaczynać?-zapytała nauczycielka, a my wszyscy pokiwaliśmy głowami na tak.


*

*Becky*

Wszyscy zamiast słuchać nauczycieli, cały czas szeptali o jakimś zespole, który podobno jest u nas w szkole.
-Dobrze, teraz proszę o chwilę ciszy.-powiedział pan Bear, tak on nawet wyglądał jak miś.-Widzę że nie chcecie dowiedzieć się co będzie na drugiej lekcji, chyba mogę powiedzieć chłopakom że nie muszą przychodzić.-dodała po chwili jak nikt za pierwszym razem nie zwrócił na niego uwagi. Naglę każdy na niego popatrzył.
-Co? Przychodzą do nas?-zapytała swoim piskliwym głosem Abigail.
-Nie słuchacie mnie to chyba nie.-odparł.
-Zamknąć się, ja muszę poznać mojego męża!-krzyknęła naglę ruda i wstała z miejsca. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja popatrzyłam na nią z dystansem. O kim ona mówiła?
-Dziękujemy Abigail za tak cenną informację.-powiedział do niej nauczyciel, a ta uśmiechnęła się do niego szeroko i z powrotem zajęła swoje miejsce.-To tak przychodzi do was zespół One Direction, ale proszę was nie róbcie szopki tylko zachowujcie się jak dorośli ludzie.-dodał.
-Tak, Abigail na pewno będzie zachowywać się dorośle.-prychną pod nosem Gregory, znów po sali rozniósł się śmiech pozostałych uczniów. Nie przejmowałam się nimi, po prostu rysowałam po swoim zeszycie.
-Przymknij się!-dziewczyna popatrzyła na niego morderczym wzrokiem.
-Dość!-krzyknął nauczyciel.-Bo jeśli nie skończycie, nie będzie tego spotkania.-nagle wszyscy umilkli. Popatrzyłam po ich twarzach, chciało mi się z nich śmiać, ale powstrzymałam się.
-Po dzwonki widzę wszytki z powrotem i nie robimy jakiś dziwnych rzeczy przy naszych gościach, oni są normalni tak jak wy!-kiedy skończył, zadzwonił upragniony dzwonek.
Szybko ruszyłam w stronę gabinetu pielęgniarki, jak zawsze z udawanym bólem brzucha.
-Dzień dobry.-powiedziałam i weszłam do pokoju.
-Co tam ciekawego Becky?-zapytała uśmiechając się do mnie.
-Boli mnie brzuch.-odpowiedziałam i usiadłam na krzesełku.
-Naprawdę?-zapytał, a ja pokiwałam głową.-I co może chcesz być zwolniona?-zapytała znowu, a ja ponownie pokiwałam głową.-Ale to jest ostatni raz.-mówiąc to wzięła do ręki kartkę z drukiem na zwolnienie. Uśmiechnęłam się lekko, zawsze tak mówiła, a później i tak wypisywała jej dla mnie. Po chwili podała mi do ręki kartkę.
-Ostatni raz.-powiedziała i popatrzyła w moje oczy.
-Dziękuję.-odparłam i zwróciłam się do drzwi.
W tym samym momencie co ja, ktoś chwycił drzwi po drugiej stronie.
Przede mną stał ten sama chłopak co rano, a obok niego jakiś kręcony brunet.
-Musi pani nam pomóc!-krzyknął owy brunet w stronę Rose.
-Coś się stało?-zapytała kobieta.
-Niall jest jakiś taki blady.-powiedział chłopak i pokazał na blondyna, który patrzył wprost na mnie.
Nie mogłam oderwać od niego wzroku, był jak magnes.
Pielęgniarka wzięła chłopaka z drugiej strony i poprowadziła go na łóżko.
-Możesz już iść.-powiedział w moją stronę, a ja szybko przywróciłam się do porządku i spuściłam głowę. Blondyn chciał coś powiedzieć i wstać, ale jego przyjaciel nie pozwolił mu na to.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam w poszukiwaniu pana Bear.


***


Przepraszam za wszystkie błędy.


Nie byłabym chyba sobą, gdyby opowiadanie nie było w większej części o Niallu :D
Co Wy na to? :P 
Czekam na wasze opinię ;))


Kocham Was  ♥♥♥
Do następnego ;*** 


Zapraszam na:

&
 &

5 kwietnia 2013

1.



Nazywam się Becky.
Becky Bloom.
BB.
Jestem z pozoru normalną dziewczyną, nie wyróżniającą się z tłumu.
Dziewczyną, która ma swoje marzenia i swoje priorytety.
Oprócz tego mam swoje własne dziwactwa, o których wolałabym nie mówić i których wolałabym nie mieć.
To mnie ogranicza, ale nie mogę ich przełamać.
Może przydałaby mi się osoba która pomogła mi w tym?
Najpierw trzeba przełamać się w stosunku do innych, czego ja osobiście nie potrafię.


*


-Becky, wstawaj.-usłyszałam melodyjny głos babci.
-Jeszcze chwila.-powiedziałam i przykryłam głowę kołdrą, w tym momencie babcia zaśmiała się i pociągnęła moje przykrycie.-Ej!-krzyknęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-No i to mi się podoba.-powiedziała z uśmiechem.
-Jak mogłaś?-zapytałam.
-Kochanie już 7.30 za dwadzieścia pięć minut zaczynają Ci się lekcje i tak długo pozwoliłam Ci spać, bo podobno masz ustawiony budzik.-odparła.
-Ty nigdy nie pozwolisz mi zaspać?-zapytałam ponownie.
-Przykro mi.-mówiąc to posłałam w moją stronę całusa.
Nie wiem jak to stało się że jesteśmy spokrewnione.
Podobno moja mama była taka sama. 
W szkole najpopularniejsza dziewczyna, była kapitanem drużyny cheerleaderek, ale także należała do koła teatralnego, kołka biologicznego i chemicznego. 
A ja?
Odludek, który po kątach brzdęka na gitarze, ale to podobno mam po tacie.
Zastanawiacie się pewnie dlaczego mówię o nich w czasie przeszłym, a więc tak moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy miała trzy lata. Od tamtej pory jestem pod opieką najwspanialszej kobiety pod słońcem, jaką jest Blanka. Tak od czasu do czasu mówię do niej po imieniu, a jej to nie przeszkadza. Twierdzi że to ją odmładza. A ja zawsze się z tego śmieję. I to chyba są jedyne chwile kiedy na mojej twarzy gości prawdziwy nie wymuszony uśmiech.
Nie przyjaźnie się z nikim.
W szkole jestem jak cień, tylko żeby być i mieć z głowy.
Nie jestem znana, ja po prostu unikam kontaktu z ludźmi.
Wiele razy prosiłam babcie o nauczanie domowe, ale nigdy na to nie poszła.
-Jesteś pełnosprawna, masz chodzić do szkoły.-zawsze na tych słowach kończyły się nasza rozmowa.
Nie miałam jej tego za złe, ona po prostu nie wiedziała co się ze mną dzieje kiedy wokół mnie jest wiele ludzi.
Po mieście zawsze staram się chodzić drogami tymi na których jest najmniej przechodniów. Nieważne czy będę szła o godzinne dłużej, ważne jest to że czuję się odrobinę bezpieczniej.
Przerwy na lancz spędzam na tyłach szkoły z moimi idealnymi kanapkami zrobionymi prze Blankę i słuchawkami w uszach z których wydobywają się najbardziej smętne piosenki. Jestem dziwną pesymistką, ale strach przed ludźmi nie jest moją jedyną dziwną przypadłością, ale o tym innym razem.


*


 Weszłam do szkoły. Zaznaczmy jest to jedna z najlepszych szkół w Londynie, ale tak naprawdę nie wiem co ja tu robię, nie pasowałam do tych wszystkich dzieciaków. Na moje szczęście, jest to mój ostatni rok tutaj. Każdy pyta co będzie dalej. A ja tylko wzruszam ramionami i kręcę głową, wtedy zakładają że jeszcze nie wybrałam swojej drogi. Mylą się, ja dobrze wiem co chce zrobić po skończeniu szkoły. 
Jak zawsze obserwując czubki moich już dobrze zużytych botek skierowałam się do szafki. Wyciągnęłam potrzebną książkę i różne inne rzeczy, a w tej chwili zadzwonił dzwonek.
-Cholera.-powiedziałam pod nosem i biegiem ruszyłam po schodach kierując się w stronę sali językowej.
 Nie patrząc za bardzo na drogę, biegłam na pamięć. Naglę na kogoś wpadłam. Zderzenie spowodowało że oboje przewróciliśmy się, szybko zaczęłam zbierać moje notatki, które wypadły z segregatora. 
-Przepraszam.-powiedziałam i popatrzyłam na chłopaka, który był moją ofiarą. 
W jednej chwili zrobiło mi się gorąco.
To było on.
W szybkim tempie pobiegłam w stronę sali.



***


Przepraszam za wszystkie błędy.


Taki krótki początek.
Co Wy na to? 
I co Wy na taką tematykę?
Jak myślicie o kogo chodzi? :P


Dziękuję za komentarze ;**
Kocham Was   ♥♥♥



Zapraszam na :

One day 

 &

Love and Pain  

&

Four Other Worlds



2 kwietnia 2013

Prolog.



Samotność.
Nikt jej nie lubi.
A jeśli jest się samym od zawsze?
Jeśli nie umie zaufać się nikomu?
Jeśli boimy się innych osób?
To dziwne.
Tak, wiem.
Ale już taka jest Becky.
Drobna blondynka z cudownymi oczami.
Posiadająca cudowny talent i swoje dziwactwa.
Dziewczyna, która chce kochać i być kochana.


***

Przepraszam za wszystkie błędy. 


Jak zawsze krótko i jak dla mnie trochę tak dziwnie, ale tak już piszę ;P

Co Wy na to? :D

Bohaterowie.




Becky Bloom (18 lat)




 One Direction 


Liam Payne (20 lat), Harry Styles (19 lat), Louis Tomlinson (22 lat), Zayn Malik (20 lat) i Niall Horan (20 lat)




Perrie Edwards (20 lat), Danielle Peazer (25 lat) i Eleanor Calder ( 21 lat)




Kaya Rohr ( 18 lat)




Blanka Bloom ( 62 lat)




Billy Bloom ( 23 lat)