31 października 2013

Epilog.



Becky Bloom.
Dziewczyna, która pokazał mu inny świat.
Dziewczyna, która nie pokazywała że cierpi.
Dziewczyna, która wygrała walkę, choć wszyscy twierdzą że jest zupełnie odwrotnie.
Dziewczyna, której chciał pomóc.
Nie zawiódł, pomógł jej.
Choć zabrakło dwóch prostych słów.
Słów, które siedziały w nim ale bał się ich powiedzieć.
Kocham Cię.
Dwa słowa, a tak wielkie znaczenia.
Teraz żałuję, ale nie ma czego.
Ona wie.
Zawsze wiedziała.
Odeszła.
Ale pamięć o niej zawsze pozostanie. 



~*~ 

Każda historia ma swoje zakończenia.
Z reguły jest to dobre zakończenia.
A tutaj?
Tutaj jest pustka...
Którą wypełnia żal, smutek, rozczarowanie i tęsknota.


***


Koniec.


Przepraszam.
To jest chyba najodpowiedniejsze słowo jakie powinnam napisać.
Przepraszam.
Wiele nieskończonych wątków, wiele niewyjaśnionych rzeczy.
I w tym wszystkim ja.
To jest okropne, kończę w ten sposób drugiego bloga, jestem beznadziejna.
Potrzebuję odpoczynku.


Dziękuję wszystkim którzy byli ze mną tutaj.
Dziękuję z całego serducha!
Kocham Was! 


28 października 2013

13.


*Dwa miesiące później*
*Niall*


Trzymałem w rękach biały zeszyt. Patrzyłem tylko na jego okładkę, a po moich policzkach spływały łzy.
-Nie otwierałem go.-usłyszałem z ust Billego.
-Nie wiem czy powinienem zrobić to ja.-odparłem obracając w dłoni przedmiot.
-Myślę że tak.-odparł, wstał i lekko poklepał mnie po ramieniu.
Odszedł.
Zostałem sam.
Zebrałem się na odwagę.
Otwarłem.
Po kolei wykreślone rzeczy które robiliśmy razem.
Lot balonem.
Myjnia.
Taniec w fontannie.
Było ich strasznie dużo.
Ostatnie nie wykreślona rzecz.
-Chce usłyszeć szczere Kocham Cię.-przeczytałem na głos.
Rzuciłem zeszytem przed siebie.
Nie usłyszała tego.
Nie zrobiłem wszystkiego.
A teraz?
Teraz jej nie ma.
Usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
-Niall?-głos Liama rozniósł się po pomieszczeniu.
Popatrzyłem na przyjaciela, a ten od razu do mnie podszedł.
-Nie zrobiłem dla niej jednej rzeczy.-wyszeptałem.
-Dla kogo?-zapytał patrząc na mnie.
-Dla Becky.-powiedziałem i zakryłem twarz rękoma.
-Jakiej?-zapytał.
A ja tylko pokręciłem głową i wskazałem na notes.
Chłopak wstał i podniósł go z podłogi.
Chwilę patrzył w zapiski dziewczyny, później jego wzrok przeniósł się na mnie.
-Kochałeś ją?-zapytał.
-Ja nadal ją kocham.-odparłem.
-To powiedź to teraz.-powiedział.
-Teraz to nic nie da, nie usłyszy mnie.-powiedziałem.
-Powiedź to będziesz miał czyste sumienie, ale wydaje mi się że ona to wiedział.-mówiąc to popatrzył ostatni raz w moją stronę i wyszedł.
Popatrzyłem w okno, niebo płakało razem ze mną.
Szybko wstałem, ubrałem kurtkę i buty.
Wybiegłem z domu.
Za sobą słyszałem krzyki chłopaków.
Nie chciałem się zatrzymać.
Nie chciałem wspominać.
Chciałem być blisko niej.
Wbiegłem na cmentarz.
Omijając nagrobki kierowałem się w stronę tego jednego.
Już z daleko widziałem to miejsce w którym byłem wczoraj po raz pierwszy.
Przykucnąłem i delikatnie opuszkami palców dotknąłem płyty na której były wyryte jej imię i nazwisko wraz z datą urodzenia i datą śmierci.
-Chce być przy Tobie.-powiedziałem i powstrzymałem się od łez.
Popatrzyłem w górę.
Na moją twarz zaczęły spadać wielkie krople deszczu.
Nie chciałem wracać.
Usiadłam na ziemi i objąłem rękoma kolana.
To nie tak miało się skończyć.
To nie tak miało wyglądać.
Zbyt młoda na coś takiego.
Zbyt młoda na tyle cierpienia.
-Pamiętaj chłopcze ona dalej jest z Tobą.-usłyszałem cichy głos za sobą, odwróciłem się.
Blanka.
-Dlaczego mi nie powiedziała?-zapytałem.
-Nie wiem, miała to zrobić, ale najwidoczniej bała się.-odparła, stała w czarnym płaszczu i parasolką nad głową.-Rozchorujesz się.-dodała.
-To nie ma znaczenia.
-Ma i to duże, ona chciałaby żebyś żył normalnie.
-Nie mogę, tęsknię za nią a to dopiero trzeci dzień.-odparłem i znów popatrzyłem na tablicę.
-Rozumiem, ale ona jest przy Tobie w Twoim sercu, nie zapomnisz jej nigdy.
-Nie mógłbym.-zaprzeczyłem.-Była moją dobrą duszą.
-Jest Twoją dobrą duszą którą będzie Cię prowadzić przez dobre ścieżki, która będzie pomagać Ci w trudnych sytuacjach. Która postawi na Twej drodze kogoś wyjątkowego, kogoś kto będzie przy Tobie do końca Twoich dni.
-Nie potrzebuję nikogo.-odparłem.
-Teraz tylko tak mówisz, bo straciłeś ją niedawno. Z czasem Twoje serca przestanie cierpieć, jesteś młody całe życie przed Tobą nie przekreślaj tego.-powiedziała, uśmiechnęła się i odeszła.
Czy to ma jakikolwiek sens?
Czy moje istnienie tutaj jest potrzebne?
Straciłem ją na zawsze.
Nieodwołalnie.
-Zawsze będziesz w moim sercu.-powiedziałem.
W tym momencie deszcze zaczął padać jeszcze bardziej.
-Wrócę jutro.-dodałem i ruszyłem w stronę bramy.



~*~


Delikatnie nacisnąłem na klamkę.
W domu panowała grobowa cisza.
Grobowa?
Tak jakby nikogo w nim nie było.
Zamknąłem drzwi i odwiesiłem mokrą kurtkę na wieszak, zmoczone trampki rzuciłem w kąt.
Mogłem jakoś powstrzymać to co działo się z tą biedną dziewczyną.
Mogłem jej pomóc.
-Niall?-usłyszałem cichy szept od strony salonu, w przejściu stali moje przyjaciele.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, wszyscy od razu ruszyli w moją stronę.
Całą piątka złączyliśmy się w uścisku.
-Dlaczego nie wiedziałem?-zapytałem.-Dlaczego nie zauważyłem? Dlaczego?
-Dobrze to ukrywała, nie chciała żebyś na nią parzył przez pryzmat choroby.-powiedział spokojnie Zayn.
Pokręciłem głową i odsunąłem się od nich o krok.
-Chce zostać sam.-mówiąc to ruszyłem w stronę schodów.
-Niall...-odwróciłem się w stronę Lou.-Pamiętaj że masz nas.-dodał, a ja pokiwałem głową.
-Wiem.-odparłem i skierowałem się do mojego pokoju.



~*~


Zmieniła mnie.
Pokazała jak mam patrzeć na świat.
Pokazała co tak naprawdę liczy się w życiu.
Choć to ja miałem jej pomóc, to ona pomogła mi i to o wiele bardziej niż ja jej.
Zrozumiałem że życie jest cenny darem, który otrzymaliśmy od Boga. 
Warto żyć każdą chwilą.
To nic że cały czas dzieją się złe rzeczy.
Po burzy, na pewno kiedyś wyjdzie słońce.
Ona była dla mnie słońcem, jest dalej.
Ona zawsze zostanie w moim sercu.



***


Przepraszam za wszystkie błędy.


Bum!
Wiem jest beznadziejna, ale cóż...
Wypalam się jak zapałka.
Ostatnie rozdział.
Jutro epilog.
 

22 października 2013

12.



Obudziłam się w niezbyt dobrym humorze.
Nie miałam się z czego cieszyć, chociaż...
Delikatnie dotknęłam swoich ust, czułam na nich delikatny dotyk warg Niall.
To było coś niesamowitego, coś czego nie mogę tak naprawdę opisać słowami.
Coś czego zawsze chciałam i dostałam w najmniej odpowiednim momencie.
Odrzuciłam na bok kołdrę i podeszłam do białej komody.
Wyciągnęłam z niej zeszyt i otwarłam na pierwszej stornię, do ręki wzięłam czerwony długopis i przejechałam nim ciągłą linią po jednym zdaniu.
Uśmiechnęłam się lekko i odłożyłam przedmiot na miejsce.
Powolnym krokiem skierowałam się do łazienki, zamknęłam za sobą drzwi i popatrzyłam na dziewczynę w lustrze, jej oczy śmiały się, ale na twarzy pojawiał się i znikał delikatny uśmiech.
Byłam szczęśliwa, ale w środku wiedziałam że to nie potrwa za długo.
Chwyciłam moją zieloną szczoteczkę i wycisnęłam odrobinę pasty, szybko zaczęłam szczotkować zęby.
Przemyłam twarz i wróciłam z powrotem do pokoju.
To było moje miejsce, którego nie oddałabym nikomu.
Na brzegu mojego łóżka siedział Billy.
-Co tu robisz?-zapytałam i skierowałam się w stronę szafy.
-Kto Cię wczoraj odwiózł?-zapytał, puszczając moje pytanie gdzieś w niepamięć.
-Myślałam że Cię nie ma w domu.-powiedziałam.
-Kto to był?-zapytał znów, popatrzyłam w jego stronę. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
-Znajomy.-odparłam krótko i odwróciłam wzrok.
-Becky...
-Nie jestem małą dziewczyną wiem co robię.-przerwałam mu.
Ten tylko pokiwała głową i uśmiechnął się lekko.
-Zawsze wiedziałaś co robić.-powiedział po chwili.
Pokręciłam przecząco głową, na wspomnienie dnia kiedy przyszła wiadomość o śmierci rodziców.
-Nie zawsze.-odparłam, powstrzymując łzy.
Chłopak podszedł do mnie i zamknął w uścisku.
-Byłaś, jesteś i będziesz.-wyszeptał do mojego ucha.
Był ode mnie dużo wyższy, moja głowa sięgałam mu jedynie do klatki piersiowej.
Mogłam bez problemu wsłuchać się w bicie jego serca.
Był spokojny.
-Kocham Cię.-wyszeptałam.
-Ja Ciebie też mała Becky.-mówiąc to zaśmiała się, a ja uderzyłam go lekko w pierś.-Za co to?-zapytał z udawanym bólem w głosie.
-Za żywota.-odparłam, wzięłam swoje rzeczy i wróciłam do łazienki.
Kiedy znów weszłam do pokoju chłopak już nie było.
W pośpiechu wzięłam plecak i telefon, wyszłam z pomieszczenia.
Skierowałam się na dół, a dokładnie do kuchni.
-Dzień dobry.-przywitałam się z babcią, ta tylko kiwnęła do mnie głową.-Powiem mu w najbliższym czasie, obiecuję.-powiedziałam, a ona znów zrobiła ten sam ruch.-Powiesz coś?-zapytałam.
-Co mam Ci powiedzieć moje dziecko?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Nie wiem, cokolwiek.-odparłam.
-Mam nadziej że wiesz co robisz.-powiedziała, zabrała kubek ze stołu i wyszła do salonu.
Przetarłam twarz dłońmi i pokręciłam głową.
Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej moją ulubioną filiżankę, z ekspresu wlałam do niego odrobinę kawy i wzięłam łyk.
W końcu musi się o tym dowiedzieć, ale lepiej później niż wcześniej.


~*~


Ten dzień był jednym z najgorszych dni mojego życia i na to wygląda że będzie co raz gorzej.
Nie interesowałam się tym co działo się wokół mnie, nie miałam na to siły.
Chciałam w tym momencie zakopać się w mojej ciepłej kołdrze i po prostu przespać to wszystko.
Za każdym razem było podobnie, ale wszystko stawało się dwa razy gorsze.
Ból w mojej głowie nie dawał mi spokoju nawet na moment, to stawało się moim przekleństwem, którego nie mogłam się pozbyć.
Migrena, to coś czego najbardziej nie lubiłam w tej całej sytuacji.
Ból stawał się nieznośny, a ja nie mogłam normalnie funkcjonować.
-Becky!-usłyszałam za swoimi plecami.
Kiedy lekko odwróciłam się zobaczyłam idącą w moją stronę Kay.
Szybko udałam że nie słyszę, bo nie miałam ochoty słuchać jej idiotycznej gatki o tym jak to może mieć Harrego i Nialla na skinienie palca.
To było bezduszne.
W biegłam do łazienki, zajmując pierwszą lepszą kabinę.
Modliłam się w duch żeby tutaj nie weszła.
W tym samym momencie do pomieszczenia ktoś wszedł.
-Becky wiem że tutaj jesteś!-powiedziała trochę głośniej.-Wyjdź nie mam całego dnia żeby siedzieć w tej toalecie.-dodała.-Muszę z Tobą coś uzgodnić i uwierz mi na prawdę tego nie chce, ale muszę.
O co jej chodzi?
-Harry prosił mnie żebym z Tobą porozmawiała.-powiedziała.-Nie jestem z tego powodu jakoś bardzo szczęśliwa, ale cóż muszę.-dodała.-Możesz się odezwać?-zapytała.-Czuję się głupio jak mówię do tych wszystkich drzwi.
-O co masz mnie zapytać?-powiedziałam cichym głosem.
-Harry chce zorganizować imprezę.-odparła.
Wstałam z sedesu i odsunęłam zasuwkę.
-Ale co ja mam z tym wspólnego?-zapytałam patrząc w jej duże ciemne oczy.
-Musisz namówić Nialla na to żeby tam był.-powiedziała i odwróciła się w stronę lustra, zaczęła poprawiać swoje długie włosy.
-Niby jak?-zapytałam znów.
-Nie wiem, powiedz że jeśli tam będzie to się z nim prześpisz czy co tam chcesz z nim robić.-mówiąc to wyciągała z torebki błyszczyk, którym teraz idealnie prezentował się na jej ustach.
-Jesteś obrzydliwa.-powiedziałam i ruszyłam do drzwi.
-To nic kochanie, ale proszę niech tam będzie.-powiedziała.-Ja i Harry mamy coś bardzo ważnego do przekazania kilku znajomym-uśmiechnęła się szeroko.- To dziś wieczorem, więc radziłabym Ci się do tego przyłożyć.-dodała i minęła mnie w przejściu.
Dotknęłam mojej skroni.
W tym momencie lekcja matematyki byłaby pomyłką.
Wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę gabinetu pielęgniarki.


~*~


Siedziałam przed telewizorem i beznamiętnie przełączałam z programu na program.
Do tego dźwięk był całkowicie wyłączony i jeśli ktoś obcy zobaczyłby mnie w takim o to stanie, na pewno stwierdziłby że jestem nienormalna i powinnam być zamknięta na jakimś oddziale dla ludzi z problemami psychicznymi.
W oddali usłyszałam dobrze znaną mi melodię.
Dobiegała z góry.
Szybko podniosłam się z kanapy i ruszyłam biegiem w stronę mojego pokoju.
Telefon cały czas dzwonił, ale nie było go w tym pomieszczeniu.
Ściągnęłam brwi bo nie miałam pojęcia gdzie mogłam go zostawić.
Wyszłam na korytarz i nasłuchiwałam, w duchu modliłam się żeby mój rozmówca chciał dalej ze mną rozmawiać.
 Powoli przechodziłam długi hol i nasłuchiwałam, kiedy byłam blisko łazienki dźwięk nasilał się.
Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam zgubę na pralce, walnęłam się z otwartej ręki w czoło i chwyciłam urządzenia w ręce.
Popatrzyłam na wyświetlacz, a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Tak?-odebrałam.
-Co tak długo?-usłyszałam po drugiej stronię tak kojąco działający na mnie głos.
-Nie mogła znaleźć telefonu.-odparłam.-Coś się stało że dzwonisz?-zapytałam.
-Gdzie jesteś? Lekcje skończyły się dwadzieścia minut temu, a Ty dalej nie wyszłaś ze szkoły.-mówił z lekkim wyrzutem w głosie blondyn.
-Jestem już w domu, wyszłam wcześniej.-odparłam i zagryzłam policzek, modląc się żeby nie pytał dlaczego.
-Jak to? Źle się czujesz?-dopytywał.
-To tylko lekki ból głowy, a z resztą już mi przeszło.-skłamałam.
-Muszę z Tobą porozmawiać.-powiedział chłopak.-I będę miał do Ciebie prośbę.-dodała.
Przełknęłam ślinę i popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze.
-Mogę przyjechać do Ciebie?-zapytał.
Otwarłam szeroko oczy.
Wyglądałam okropnie i do tego nie było nikogo w domu.
-Jasne.-powiedziałam cicho.
-Będę za 10 minut.-mówiąc to rozłączył się.
Patrzyłam wielkimi oczami na swoje odbicie.
-10 minut.-powtórzyłam.
Przyczesałam włosy i spokojnie zeszłam na dół.
Czekam.



***


Przepraszam za wszystkie błędy.


Znów nie było mnie ponad miesiąc.
Przepraszam!
Studia wyciągają ze mnie życie, nie ogarniam tego co się dzieje.
Mam nadzieje że mnie zrozumiecie ;)



Zapraszam na:

If you could see us now 

&

Family secrets

18 września 2013

11.



-Jedzenie mamy to w drogę.-powiedział blondyn i usiadł za kierownicą.
-Co kupiłeś dobrego?-zapytałam otwierając torbę.
-Zostaw, zjemy na miejscu.-mówiąc to zabrał mi ja.
-No weź jestem strasznie głodna!-mówiąc to popatrzyłam na niego ze smutna minął.
-Nie patrz tak na mnie, nic nie dostaniesz.-powiedział i mocno trzymał reklamówkę.
-No ale weź, Niall proszę.-zamrugałam zalotnie rzęsami.
-Nie! I nie patrz tak na mnie!
-Chcesz żeby umarła z głodu?-zapytałam, a moje wargi odwinęły się w podkuwkę.
-A później będziesz patrzeć jak ja jem?-zapytał.
-A kto powiedział że coś Ci zostawię?-zapytałam.
-W taki razie nie dostaniesz nic.-odparł i zaśmiała się.
-No proszę.-powiedziałam.
-Dobra ale tylko jeden cheeseburger.-odpowiedział i wyciągnął bułkę zawiniętą w papierek.
-Dziękuję!-krzyknęłam i od razu wzięłam się za jedzenie.
Chłopak odpalił silnik, a ja zajadałam się moim posiłkiem.
-Może dałabyś mi gryza?-zapytał, patrzyłam na niego krzywo. Blondyn zaśmiał się głośno.
-Nie.-powiedziałam.
-Becky nie bądź taka, no daj.-delikatnie zaczął mnie szturchać w bok.
-Nie.
-No proszę.-nie dawał za wygraną.
-Nie ma takiej opcji.-powiedziałam i wzięłam kolejny gryz.
-Nie lubię Cię.-powiedział i teraz cały czas koncentrował się na drodze.
Popatrzyłam to na niego na na bułkę w mojej ręce.
-Ale to będzie mały grys?-zapytałam.
-Jasne że tak.-odparł, a jego oczy zaświeciły się.
-Ale jeśli będzie duży natychmiast odwieziesz mnie do domu.-powiedziałam. Chłopak popatrzył na mnie i kiwnął głową.
Akurat samochód zatrzymał się na czerwonym świetle.
Podsunęłam kanapkę do jego ust a ten lekko ja ugryzł.
-Masz szczęście.-powiedziałam i znów wzięłam gryza.
-Jesteś nie możliwa.-odparł i ruszył bo światło zmieniło się na zielone.
-Gdzie jedziemy?-zapytałam przyglądając się mijanym przez nas budynkom.
-Zobaczysz.-odparł.
-Nie lubię Cię.-powiedziałam.
-Niby dlaczego?-zapytał.
-Bo jesteś niedobry.-odparłam.
-Ja?! Niedobry?! No wiesz!
Nie odpowiedziałam nic. Patrzyłam na to co  było za oknem, budynków było coraz mniej. A my wyjechaliśmy na autostradę.
-Powiesz mi?-zapytałam.
-Nie.
-To się wypchaj.-znów odwróciłam głowę i oparłam ją o szybę.


~*~


-Becky, obudź się jesteśmy na miejscu.-poczułam lekkie szturchanie.
-Co?-zapytałam ziewając.
-Usnęłaś.-powiedział z wyrzutem.-Jesteśmy na miejscu.-dodał.
Rozglądnęłam się po okolicy.
-To coś takiego jest w okolicy Londynu?-zapytałam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Biliśmy na takim małym wybrzeżu, wszędzie wokół woda i skałki, delikatne fale obijały się o nie.
-Tu jest idealnie.-powiedziałam z szeroko otwartymi oczami.
-Znaleźliśmy to miejscy pewnego razu z chłopakami jak uciekaliśmy samochodem przed fankami, tutaj nie ma nawet jednej żywej duszy, często tutaj przyjeżdżam żeby pomyśleć.-odparł chłopak.
-Dziękuję że mnie tutaj zabrałeś.-odparłam i przytuliłam go do siebie.
-Chodź usiądziemy na masce.-powiedział i otwarł swoje drzwi, ja zrobiłam to samo.
Siedzieliśmy w ciszy, rozkoszowaliśmy się dźwiękami jakie powstawały podczas uderzania fal o skały. Do tego odgłosy ptaków. Idealnie.
-Jak w szkole?-zapytał naglę.
-Kaya jest w mojej klasie.-odparłam.-Ona zrobiła to specjalnie prawda?-zapytałam.
-Przykro mi, ale to bardzo prawdopodobne.-powiedział i przysunął się do mnie, obejmując mnie ramieniem.
-To będzie ciężki koniec roku, ale dobrze że to tylko tyle.
-Nie polubiłaś jej?-zapytał śmiejąc się.
-Jest zbyt pewna siebie, chce być w centrum uwagi i do tego zraniła mojego jedynego przyjaciela, to suka.-odpowiedziałam.
Niall zacisnął usta w cienką linię.
-Już mi z nią przeszło.-odparł.
-Na pewno?-zapytałam.
Chłopak energicznie pokiwał głową.
-To dobrze, zasługujesz na kogoś dużo lepszego.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Taaa.-odparł, widać zamyślił się.
-Niall co z tym jedzeniem?-zapytałam.
Chłopak od razu wybuchł śmiechem.
-Kocham Cię.-powiedział i zeskoczył z maski skierował się do samochodu.
Powiedział to tylko jako przyjaciel?
Musiał to powiedzieć jako przyjaciel.
-Proszę.-powiedział i podał mi pudełko z nagetsami.
-Dzięki.-odparł i zabrałam się za jedzenie.


~*~


-No weź jeszcze gryza.-powiedział blondyn i popatrzył na mnie.
-Nie ma takiej opcji.-odparłam i odwróciłam wzrok.
-No proszę, tylko jeden.-nalegał.
-Nie, jestem pełna.-powiedziałam, nawet nie patrząc na niego.
-Dobra sam tego chciałaś.-nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
Chłopak złapał mnie w pasie i mocno przytrzymał.
-Zjesz to czy tego chcesz czy nie.-powiedział i zaśmiał się.
-Jesteś walnięty.-odpowiedziałam, ale w tym samym momencie burger wędrował już do moich usta, więc zacisnęłam je w wąską linię.
-Becky kochanie no zjedź ostatni raz, za Niallera.-mówił głosem jak mama mówi do swojego dziecka, próbowała nie wybuchnąć śmiechem. -No już Słońce Ty moje, na trzy otwierasz buźkę.-powiedział.-Raz, dwa i trzy.-dalej nic.-Becky no weź!-lekko podniósł głos, pokręciłam głową i wyplątałam się z jego uścisku szybko się od niego oddalając.-I tak Cię złapię!-krzyknął i ruszył za mną.
Wybuchłam głośnym śmiechem.
Uciekałam ile sił miałam w nogach.
Po pięciu minutach chłopak był już tuż za mną, nie miałam już siły.
Złapał mnie w pasie, zachwiałam się i upadłam a on na mnie.
Patrzyłam w jego oczy.
Były tak cudowne, można było w nich zobaczyć każde uczucie które nim targały.
W tym momencie walczył sama ze sobą.
On sama czytał z moich, na pewno wiedział w nich strach jak za każdym razem, ale czułam coś jeszcze. Nie odpartą chęć pocałowania jego tak idealnych usta.
Jego wzrok powędrował z mich oczu na wargi.
Zaczął delikatnie się zbliżać.
Moje serce w tym momencie zaczęło wariować.
Co się ze mną dzieje?
Poczułam jego delikatnie usta na moich.
To było cudowne.
Nie wiedziałam co mam robić, to on mnie pocałował a ja nie wiedziałam co mam zrobić.
Chłopak odsunął się ode mnie, w momencie w którym chciałam odwzajemnić pocałunek.
Teraz w jego oczach była pustka.
-Przepraszam.-wyszeptał i szybko się podniósł. Podał mi rękę i tak po prostu wrócił do samochodu.-Wracajmy.-powiedział kiedy stał przy drzwiach od strony pasażera, patrzyłam na niego i nie mogłam się ruszyć.-Becky?-zapytał, popatrzyłam w jego oczy, były smutne.
Pokiwałam tylko głową i wsiadłam, a Niall zamknął za mną drzwi.
Pozbierał torby które zostały na masce i wrzucił je na tylne siedzenia, po czym sama usiadł za kierownicą.
Odpalił silnik i ruszył w drogę powrotną.
Żadne z nas nie odzywało się, niebo po woli przechodziło w coraz ciemniejsze. A ja patrzyłam w  szybę obserwują to co było za nią.
W radiu leciała piosenka, która doskonale znałam.
'Love me again' Johna Newmana. Zaczęłam cicho nucić.
To było co lubiłam najbardziej.
Usłyszałam delikatny głos Nialla.
Robił to samo co ja.
Popatrzyłam w jego stronę, ale on patrzył przed siebie.
Pociągnęłam nosem i wróciłam do swoje poprzedniej pozycji.
Po półgodzinnej podróży byliśmy pod moim domem.
Chłopak wyłączył silnik, siedzieliśmy chwilę w ciszy.
-Niall...-zaczęłam cicho patrząc na niego.
-Proszę nie mów nic.-przerwał mi i zwrócił na mnie swój wzrok.
-Dobrze.-powiedziałam i przybliżyłam się do niego, tym razem to ja pocałowałam jego.
Chłopak był chyba tak zdziwiony że nawet nie poruszył się.
Odsunęłam się od niego.
-Dziękuję za dzisiejsze po południe, dobranoc.- powiedziałam i szybko, chwyciłam mój plecak i wysiadłam z samochodu nie czekając na to aż coś powie.
Wbiegłam na ganek, odwróciłam się w jego stronę. Dalej siedział w tej samej pozycji ale na jego ustach widniał szeroki uśmiech, sama uśmiechnęłam się i weszłam do domu.
Oparłam się od drzwi.
I głośno westchnęłam.
-Becky?-usłyszałam głos babci z salonu, poszłam w tamtą stronę.
-Tak?-zapytałam.
-Kim jest ten chłopak który Cię przywiózł?-zapytała.
-To Niall.-odparłam, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
-Czy wy?-zapytała.
-Nie wiem babciu, ale chyba coś do niego czuję.-odparłam.
-To powinnaś być z nim szczera.-powiedziała i odwróciła ode mnie wzrok.
W tym momencie moja radość prysła jak bańka mydlana.
Zacisnęłam usta i pokiwałam głową, odwróciłam się i pobiegłam na górę.
Rzuciłam się na łóżko, w tym samym momencie dostałam sms-a.



"Dobranoc xxx"

Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.


***


Przepraszam za wszystkie błędy.


Jezu 2 miesiące.
Jestem beznadziejna, ale wiecie co chciałam skończyć najpierw mojego jednego bloga, co tak jakby już nastąpiło...
Nie zdziwię się jeśli nikt nie skomentuję tego czegoś co jest na górze...
Myślę że teraz już będę częściej dodawać rozdziały ;))



Zapraszam na:

If you could see us now

&

Family secrets

&

Four other worlds

18 lipca 2013

10.



-Na dziś też masz jakieś plany?-zapytała babcia, siedziała na przeciwko mnie i piła kawę przyglądając się mi bardzo uważnie.
-Nie wiem.-odparłam zakrywając usta przed ziewnięciem.
-A wyspałaś się?-zapytała znowu.
-Przepraszam że wróciłam tak późno.-powiedziałam i wzięłam szklankę z sokiem do ręki, lekko zamaczając w nim usta.
-Gdzie byłaś i z kim?-zapytała.
-Ze znajomymi nad morzem.-odparłam przygryzając delikatnie wargę.
-Dokładnie z kim?-zapytałam, to całe przesłuchanie nie było fajne.
-Nie znasz ich.-powiedziałam i wstałam od stołu.
-Nie skończyłam.-mówiąc to znacząco spojrzałam na miejsce przy którym siedziałam.
-Jeśli za chwile nie wyjdę z domu spóźnię się na autobus, chyba tego nie chcesz?-zapytałam.
-Chce poznać Twoich znajomych.-powiedziała.
-Babciu gdyś nie zauważyła jestem pełnoletnia, więc mogę robić co chce.-odparłam.
-Martwię się o Ciebie.-odparła.
-Wiem i dziękuję za to, ale naprawdę to nie jest potrzebne.-mówiąc to podeszłam do niej i przytuliłam ją.-Do zobaczenia potem.-dodałam i złożyłam na jej policzku krótkiego buziaka.
-Pa Słońce.-odparła.
Popatrzyłam na nią kiedy mijałam próg kuchni.
Była wspaniałą kobietą.
Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam od przedpokoju. Wsunęłam na nogi ciemne trampki i zakładając kurkę wyszłam z domu.
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę przystanku.


~*~


-Becky!-usłyszałam za sobą piskliwy głos Abigail.
Nie reagowałam, bo to na pewno nie było skierowane w moją stronę.
Przystanęłam przy mojej szafce i wrzuciłam do niej torbę.
-Becky.-o szafkę obok oparła się rudowłosa.-Nie słyszałaś jak Cię wołałam?-zapytała.
-Jakoś nie.-odparłam i zaczęłam wyciągać potrzebne rzeczy.
-Słyszałaś że mamy mieć projekt z biologii?-zapytała.
-Nie.-powiedziałam.
-To teraz już wiesz.-mówiąc to uśmiechnęła się szeroko.-I masz już partnera do tego projektu.-poinformowała mnie.
-Niby kogo?-zapytałam i popatrzyłam na nią.
-Mnie.-odparła.
-Aha.-kiedy to mówiłam zatrzasnęłam szafkę.-Ale wiesz chyba podziękuję.-dodałam i ruszyłam w stronę sali od angielskiego.
-Nie masz wyjścia, każdy już wybrał sobie parę.-mówiła próbując nade mną nadążyć.
-To zrobię go sama.-odparłam.
-Nie możesz!-krzyknęła dziewczyna.
-Bo co?-zapytałam odwracając się do niej i stoją z nią twarzą w twarz.-Do tej pory każdy projekt robiłam sama bo nikt nie chciał się do mnie przyłączyć i teraz naglę księżniczka szkoły chce robić coś ze mną?-zapytałam.-Trochę to podejrzane.-dodałam i znów ruszyłam przed siebie kierując się w stronę schodów.
-Becky proszę.-usłyszałam jej zrozpaczony głos.
-Przykro mi Abigail, nie piszę się na to.-odparłam i wspięłam się na drugie piętro. 


~*~


Ostatnia lekcja, biologia.
-Witam wszystkich.-powiedział nauczyciel wchodząc do sali, za nim kroczyłam pewna dziewczyna.-Wiem że to wasza ostatnia lekcja, ale macie nową koleżankę w klasie, mam nadzieje że miło ją przywitacie Kaya Rohe.-dodał, otwarłam oczy ze zdziwienia. Dziewczyna uśmiechnęła się władczo w moją stronę i zajęła pierwsze lepsze wolne miejsce.
-W takim razie, ustaliliście kto z kim robi projekt?-zapytał pan Madison, w tym samym momencie rudowłosa podniosła rękę do góry.-Tak  Abigail?-zapytał.
-Bo tak jakby nie mam pary.-powiedziała i popatrzyła w moją stronę.
-A kto jeszcze został bez niej?-zapytał, popatrzyłam w okno.-Becky a Ty?-zapytał.
-Zawsze robiłam projekty sama, nich tak zostanie.-odparłam.
-W takim razie Abigail będziesz w parze z Kayą.-powiedział nauczyciel, a ja zerknęłam na brunetkę. Patrzyła w moją stronę i przyglądała mi się uważnie. 
-Zaczynamy lekcję, otwórzcie podręczniki na stronię 137.-polecił ciemnowłosy mężczyzna.
Szybko zrobiłam to o co prosił, ale nie słuchałam tego co mówił.
Myślami byłam gdzieś dalej.
Zastanawiałam się dlaczego Kaya przeniosła się dwa miesiące przed zakończeniem roku szkolnego.
Wiedziała że chodzę tutaj do szkoły.
Pokręciłam głową, przecież my się nie znałyśmy. 
Zamieniłam z nią tylko te dwa zdanie wczorajszego dnia.
-Becky coś się dzieje?-zapytała nauczyciel stojąc przy mojej ławce.
Rozglądnęłam się po całym pomieszczeniu, wszystkie pary oczy skierowane były w moją stronę.
-Nie, wszystko w porządku.-odparłam.
-W takim razie zacznij czytać tekst.-powiedział pan Madison i odszedł do swojego biurka.
Popatrzyłam na książkę, wszystkie litery były zamazana.
-Przepraszam nie dam rady.-odparłam i chwyciłam się za głowę.
-Chcesz wyjść do pielęgniarki?-zapytał, a ja tylko lekko pokiwałam głową.-W taki razie proszę bardzo.-dodał.
Szybko wstałam i ruszyłam do drzwi.
Wszystko stawało się coraz gorsze. 
Muszę wytrzymać.
Muszę dać radę.


~*~


Wyszłam przed szkołę w mojej głowie znów zaczynało się kręcić.
-Znowu tutaj są.-usłyszałam szepty jakiś dziewczyn po mojej lewej stronię.
Popatrzyłam przed siebie.
Przy brami stały dwa czarne samochodu. Przy jednym stał Harry, a przy drugim Niall.
Ściągnęłam brwi i tak przez chwilę myślałam o co chodzi.
Naglę koło mnie przeszła Kaya.
-Ciekawe który po mnie przyjechał?-zapytał i zaśmiała się lekko.-Może to ten słodki blondasek?-zapytała znowu.
Przygryzłam wargę.
-Lubisz być w centrum uwagi.-powiedziałam.
-No co Ty, ale wiesz fajne jest to jak dwóch przyjaciół się o Ciebie stara.-odparła.
-Nialla już się o Ciebie nie stara.-powiedziałam.
-Ale zacznie.-mówiąc to odeszła i w podskokach podbiegła do Harrego rzucając mu się na szyję i całując w usta. 
Widać było zerkała w stronę Nialla, ale ona nie patrzył na nich, patrzył na mnie.
Wyciągnęłam telefon i wystukałam sms'a. Ruszyłam przed siebie i przechodząc obok blondyna lekko uśmiechnęłam się. Chłopak wyciągnął swoją komórkę i odczytał wiadomość. Szybko wsiadł do samochodu i odjechał. Prędko pokonałam jedną przecznicę.
-Hej.-powiedział chłopak kiedy otwarłam drzwi.
-Cześć.-odparłam i  wsiadłam do pojazdu.
Irlandczyk przybliżył się do mnie i pocałował w policzek.
-Jedziemy coś zjeść?-zapytał.
-A możemy zamówić coś na wynos?-zapytałam.
-Nie chcesz żeby ktoś nas razem widział?-zapytał.
-Nie jestem taka jak Kaya.-odparłam.
-Wiem i dlatego Cię uwielbiam.-powiedział, a ja popatrzyłam w stronę chłopaka.-Nie powinienem tego mówić.-gołym okiem można było stwierdzić że się speszył.
-Ja też Cię uwielbiam mój przyjacielu.-odparłam.
-Jedziemy po jedzenia, a później Cię zabieram w moje sekretne miejsce.-powiedział i odpalił silnik.


***


Przepraszam za wszystkie błędy.


Jestem! :)
Co Wy na to? 
Nic specjalnego, co nie? 

3 komentarze, szaleństwo! 
Dziękuję chociaż za nie ;***
Kocham Was!
Do następnego! :))

8 lipca 2013

9.



W moich uszach rozbrzmiała moją ulubiona melodia, którą miałam ustawioną na dzwonku w moim telefonie. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku gdyby nie fakt że właśnie przez to zostałam obudzona. Otwarłam jedno oko i rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Telefon dzwonił cały czas. Sięgnęłam ręką do szafki nocnej na której wczoraj go zostawiłam, szybko podniosłam się do pionu kiedy nie wyczułam go tam. Schyliłam głowę i zobaczyłam go pod łóżkiem. Szybko chwyciłam go i nie zwracając uwagi na to kto dzwoni nacisnęłam zielony przycisk.
-Czego chcesz i dlaczego mnie budzisz?-zapytałam.
-Hej Becky.-usłyszałam charakterystyczny Irlandzki akcent.
-Hej Niall.-odparłam.
-Obudziłem Cię?-zapytał.
-Tak jakby.-opowiedziałam.
-Ale jest już po 12.-powiedział i lekko zaśmiał się.
-Jest niedziela, a to jeden z dwóch dni w ciągu tygodnia kiedy mogę się wyspać, więc wiesz.-powiedziałam i przygryzłam delikatnie wargę.
-Rozumiem.
-W jakieś sprawie dzwonisz?-zapytałam, bo z tego co zauważyłam blondyn nie przeszedłby do sedna sprawy.
-A no tak.-powiedziałam, mogłabym się założyć że w tym momencie uderzył się w głowę.-Bo razem z chłopakami wychodzimy na takim mały maraton po mieście, może poszłabyś z nami?-zapytał.
-A o której?-zapytałam.
-Nie wiem tak gdzieś koło 16, przyjechalibyśmy po Ciebie.-oparł.
-Dobra.-powiedziałam.
-Zgadzasz się?-zapytał zdziwiony.
-Tak.-odpowiedziałam ze śmiechem.
-Zgodziła się!-krzyknął blondyn, a w tle słychać było głosy chłopaków.
-To do zobaczenia Niall.-powiedziałam i rozłączyłam się.
Z wielkim uśmiechem wstałam z łóżka i podeszłam do szafy.
Chwilę przeglądałam moje rzeczy, nie mogłam zdecydować się co mam na siebie założyć.
Popatrzyłam w stronę okna.
Pogoda była idealna, co do Londynu nie było zbytnio podobne.
Skierowałam się w stronę okna i otwarłam jej na całą szerokość, lekki wiatr rozwiał moje roztrzepane włosy. Wciągnęłam świeże wiosenne powietrze zamykając oczy.
-To będzie dobry dzień.- wyszeptałam i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.


~*~


-Babciu wychodzę.-krzyknęłam łapiąc za klamkę i wychodząc z domu. Chciałam uniknął jej pytań, które ostatnim czasem stał się bardzo męczące.
Przed sobą zobaczyłam dużego vana.
Uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do pojazdu.
-Hej.-powiedziałam, tylne drzwi otwarły się i obok mnie przystaną Lou.
-Wskakuj.-mówiąc wskazał na wolne miejsce na tyłach samochodu.
-Mamy nadzieje że nie będzie przeszkadzać Ci to jak trochę powiększymy nasze grono i dołączą do nas nasze dziewczyny.-powiedział Harry, który prowadzić to cudo.
-Jasne.-odparłam przygryzając policzek od wewnątrz.
Niall popatrzył na mnie i uśmiechnął się lekko.
Nic nie powiedział, a ja zaczęłam bawić się swoimi dłońmi. Chłopak przybliżył się do mnie i złapał moją lewą dłoń.
-Jestem przy Tobie.-wyszeptał.
-Wiem.-odparłam i odwróciłam od niego wzrok.
Nasze dłonie przez cały czas były splecione.
Jechaliśmy już jakieś pół godzinny.
-Tak właściwie to gdzie my jedziemy?-zapytałam odrywając wzrok od okolicy którą mijaliśmy.
-Na plażę.-odparł spokojnie Zayn.
-Plażę?-zapytałam.
-No tak. Wisz woda, piasek, stroje kąpielowe, ręczniki, parasolki itd.-odparł Harry i uśmiechnął się do mnie w lusterku.
-Dobrze wiem co to jest, ale dlaczego mi nie powiedzieliście?-zapytałam i popatrzyłam na swoje ubranie. Krótkie spodenki no dobra to pasuję, ale koszulka z długim rękawem.
-Oj tam przecież nie będziemy się kąpać.-powiedział Liam zerkając na mnie.
-To co tam będziemy robić?-zapytałam.
-Ognisko!-wykrzyknął podekscytowany Lou.
-Chyba że tak.- powiedziałam i znów wyłączyłam się z ich rozmowy, która tak naprawdę była o niczym.
-A co z waszymi dziewczynami?-zapytałam po chwili.
-Dojadą samochodem Danielle.-odparł Liam.
-A kto to Danielle?-zapytał.
-Nasza przyjaciółka.-powiedział brunet i popatrzył w okno.
-Danielle była dziewczyną Liam, ale rozstali się jakiś czas temu.-wyjaśnił mi spokojnie Niall.
-Przykro mi.-powiedziałam i złapałam go za ramię.
-Nie trzeba, to była nasza wspólna decyzja.-odparł i uśmiechnął się lekko.
Na pewno było mu ciężko, a jej jeszcze bardziej.
-To kto jeszcze tam będzie?-zapytałam.
-Eleanor.-powiedział Louis.
-Domyślam się że to Twoja dziewczyna.-mówiąc to patrzyłam na szatyna, ten tylko pokiwał głową.
-Perrie.-powiedział Malik.
-Kaya.-dodał po chwili Styles.
-Co?-wykrzyknęła pozostała czwórka.
-Zaprosiłem ją.-odparł patrząc cały czas na drogę.
-Po co?-zapytał blondyn, najwidoczniej nie bardzo odpowiadało mu towarzystwo tej dziewczyny.
-Że coś was łączyło nie znaczy, że teraz ją nie mogę z nią spróbować być.-odparł.
Niall puścił moją dłoń. Tak naprawdę nie wiedziałam co ma zrobić.
Zapadła cisza.
Nikt nie wypowiedział ani jednego słowa.
-Umawialiśmy się.-wyszeptał Irlandczyk patrząc w okno.
-Niall ma rację były umowa.-powtórzył Zayn.
-Nic na to nie poradzę.-krzyknął Brunet i zjechał na pobocze.-Czuję coś do niej.-dodał odwracając się i patrząc na blondyna.-Czułem już wtedy kiedy była z Tobą.-powiedział.
-To może z Tobą mnie zdradziła?-zapytał lekko podnosząc głos.
Styles opuścił głowę.
-Ty skończony...
Przerwał kiedy złapałam go za rękę. Popatrzył na mnie i pokręcił głową.
-Muszę się przewietrzyć.-powiedział wyrwał swoją dłoń i wyszedł z samochodu trzaskając drzwiami.
-Brawo Harry.-mówiąc to Lou zaczął bić brawo.
-Louis przestań.-powiedziałam i również wyszłam z pojazdu.
Ruszyłam w stronę blondyna.
Siedział na poboczu delikatnie się chwiejąc. Przysiadłam obok niego.
-Kochałem ją.-powiedział cicho.
-Wiem.-odparłam i przytuliłam go do siebie.
Chłopak wtulił się we mnie jak małe dziecko.
-Kochałem.-powtórzył.
Przymknęłam oczy.
Cierpiałam razem z nim.
-Dasz radę to jakoś przetrwać?-zapytałam po chwili.
-Mam Ciebie, przetrwam wszystko.-odparł, był już bardziej opanowany.
-W takim razie wracamy?-zapytałam, a on pokiwał głową.
Wstał i podał mi rękę, żeby mi pomóc. Myślałam że ją puści, nie zrobił tego.


~*~


-Jesteśmy.-powiedział Harry, kiedy dojechaliśmy na miejsce.
Było to pierwsze słowo jakie ktokolwiek z nas powiedział od momentu tamtej beznadziejnej wymiany zdań.
Blondy otworzył drzwi i podał mi rękę, znowu trzymając ją cały czas.
-Hej.-powiedział i pomachał do trzech dziewczyn stojący obok szafirowego garbusa, który był cudowny.
-Becky to Dan, El i Pezz.-powiedział chłopak pokazując na każdą dziewczynę.-Dziewczyny to Becky.-dodał.
Wszystkie po kolei przywitały się ze mną i przytuliły.
-Miło mi.-powiedziałam.
-Nam również.-odpowiedziała blondynka uśmiechając się szeroko.
-A mnie nie przedstawisz?-zapytała ktoś za naszymi plecami, odwróciłam się i zobaczyłam naprawdę śliczną brunetkę.
-Becky to Kaya.-powiedział beznamiętnie chłopak i poszedł w stronę chłopaków którzy wyciągali rzeczy z samochodu.
-Bardzo mi miło, jestem Kaya była Niall, a obecna Harrego.-mówiąc to wyciągnęła w moją stronę rękę.
-Wszystkim tak się przedstawiasz?-zapytałam, moje ręce cały czas były skrzyżowane.
Dziewczyna lekko zmieszała się.-Nie masz czym się chwalić.-dodałam i omijając ją ruszyłam w stronę chłopaków.
Usłyszałam cichy chichot, obejrzałam się i zobaczyłam że za mną idą trzy dziewczyny. A chichot wydobywał się z Perrie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i poczekałam na nie.
Blondynka złapała mnie pod rękę.
-Już Cię lubię.-powiedziała w moją stronę.
-Dzięki.-odparłam.
Dziewczyny zaczęły witać się z chłopakami, po chwili do nas doszła Kaya.
-Cześć.-powiedziała słodkim głosem.
-Hej.-odpowiedział jej Harry i przysunął się do niej.
-Chodźcie już na plażę.-powiedział Liam i łapiąc za duży koszyk  ruszył przed siebie.
-Pomogę Ci.-mówiąc to Danielle podbiegła do niego i wzięła kosz z drugiej strony.
Oni nadal powinni być razem.
Louis przytulił do siebie Eleanor i niosąc w drugiej ręce kilka leżaków ruszyli za tamtą dwójką. To samo było z Zaynem i Perrie.
Niall popatrzył na mnie i kiwną głową żebyśmy też poszli za resztą.
Przy samochodzie zostali tylko Harry i Kaya.
Obróciłam się dyskretnie i zobaczyłam jak loczek przytula do siebie dziewczynę. On ją kochał, a ona? Nie miałam pojęcia, ale mam nadzieje że też tak jest.


~*~ 


Siedziałam przy brzegu mocząc swoje stopy w wodzie, była strasznie zimna ale nie przeszkadzało mi to. Patrzyłam jak słońce chowa się za horyzont, a wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy.
-Czemu siedzisz tu sama?-usłyszałam za sobą głos blondyna.
-Jak zniknąłeś jakieś dwie godziny temu nie bardzo miałam z kim rozmawiać.-odparłam, a chłopak przysiadł się do mnie.- Nie że nikt nic do mnie nie mówił, chcieli jakoś wciągnąć mnie w rozmowę ale jakoś tak nie bardzo miałam na to ochotę.-powiedziałam, chłopak na mnie popatrzył z podniesionymi brwiami.-Oczywiście nie chodzi o to że ich nie lubię, bo bardzo ich polubiłam.-dodałam szybko.
-Spokojnie Becky.-powiedział i dotknął mojego ramienia.
-Wpadam czasami w słowotok.-odparłam i wzięłam głęboki wdech.
-Dobrze wiedzieć.- na te słowa uderzyłam go w ramie.-Muszę znaleźć sposób żeby jakoś go przerywać.-dodał, śmiejąc się.
-Wystarczy tabliczka mlecznej czekolady.-mówiąc to uśmiechnęłam się szeroko.
-Zapamiętam.-powiedział.
Zapadła cisza, oboje patrzyliśmy na zachodzące słońce.
-Myślałeś kiedyś o tym co będzie dalej?-zapytałam.
-Że w sensie w moim życiu?-zapytał, a ja pokiwałam głową.-Pewnie jeszcze trochę będziemy tworzyć zespół, znajdę żonę, będę miał dzieci i zestarzeję się z osobą którą będę kochał ponad życie.-powiedział i zerknął w moją stronę.-A Ty?-zapytał.
-Nie myślałam o tym.-odparłam, była to szczera prawda.
-Jak to?-zapytał i zmarszczył brwi.
-Tak to.-odpowiedziałam.
-Musiałaś kiedyś o tym myśleć.-powiedział i zaczął delikatnie mnie szturchać w bok.
-Mówię szczerze nigdy o tym nie myślałam.-mówiąc to podniosłam prawą rękę do góry, a lewą położyłam na sercu.-Przysięgam.-dodałam.
-To zrób to teraz.
-Nie chce.-odparłam.
-Dlaczego?-zapytał przyglądając mi się uważnie.
-Nie chce się rozczarować jeśli to wszystko by mi nie wyszło.
-Becky czasami tak to jest.
-Wiem, ale nie chce tego.-mówiąc to popatrzyłam w jego oczy.-Nie namawiaj mnie.-dodałam.
-Dobrze.-odparł.-Chcesz zrobić coś dziś?-zapytał.
Popatrzyłam w stronę wody.
-Jest pewna rzecz, ale obawiam się że nie damy rady jej zrobić w tym momencie.-powiedziałam.
-No mów, może jednak.-zachęcił mnie blondyn.
-Napiszmy list, wsadźmy go do butelki i wrzućmy w morze.-powiedziałam.
Widać że chłopak chwilę myślał.
-Poczekaj tu.-poprosił i szybko wstał, biegiem skierował się do samochodu.
Po pięciu minutach był już z powrotem.
-Proszę.-podał mi zeszyt i długopis, w prawej ręce trzymał szklaną butelkę.
-Dzięki.-odparłam i popatrzyłam na niego.-Sama mam pisać?-zapytałam.
-A chcesz żeby też coś dodał?-zapytał.
-Jasne że tak.-powiedziałam i przysunęłam się do niego, zaczęliśmy pisać to co nam przyszło do głowy.
-No to teraz podpisy.-powiedział chłopak po dziesięciu minutach.
Podpisałam się imieniem i nazwiskiem, podając zeszyt blondynowi.
-Ten list będzie wiele warty.-powiedziałam i zaśmiałam się.
-Niby dlaczego?-zapytał.
-Podpis Nialla Horana?Człowieku.-mówiąc to zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej.
-Grabisz sobie!-odparł Niall i pogroził mi palcem.
-Dobra teraz do butelki.-powiedziałam i wsadziłam kartkę.
-Na trzy?-zapytał chłopak łapiąc butelkę razem ze mną, pokiwałam głową.-Raz.
-Dwa.-powiedziałam tym razem ja.
-Trzy.-krzyknęliśmy razem, a butelka wylądowała z wielkim pluskiem w wodzie.
-Dziękuję.-powiedziałam i przytuliłam blondyna.
-Nie ma za co.-odparł.-Chodź wracajmy.-dodał i pociągnął mnie w stronę ogniska.



***

Przepraszam za wszystkie błędy.


Hej ;)
Jestem z siebie dumna że jestem tutaj tak wcześnie :P
Rozdział też jest dłuższy, przynajmniej tak mi się wydaję ;))


Ale proszę tylko o jedno KOMENTUJCIE!!! ;)
 Kocham Was  ;***
Do następnego ;))


Zapraszam na:
&
&
&

2 lipca 2013

8.



Siedziałam w salonie w za dużej koszulce Nialla i jego spodniach dresowych. Te rzeczy były przesiąknięte jego zapachem. Słuchałam przekrzykiwania się jego przyjaciół. Byli całkiem zabawni. Ich buzie nie zamykały się, a ja w ich towarzystwie czułam się nie za dobrze. Nie chodzi o to ze ich nie polubiłam, ale o to ze nie ufam innym.                                                    
 - Becky?- po mojej prawej stronie usłyszałam cichy szept. Popatrzyłam w stronę blondyna. Patrzył na mnie tymi swoimi przeszywającym wzrokiem. Jeszcze z trochę mokrymi włosami opadającymi na czoło wyglądał jeszcze lepiej niż wtedy kiedy miał idealnie ułożoną fryzurę. Podniosłam jedna brew w geście zaciekawienia. Chłopak lekko zaśmiał się i pokazał na pozostałych.                            
-O coś mnie pytaliście, prawda?- zapytałam, a oni pokiwali głowami.-Przepraszam.-dodałam spuszczając wzrok. Było mi głupio zachowywałam się jak dziwak, co na pewno nie pomaga mi w kontaktach z innymi.
-To co wychodzimy czy nie?-zapytała chłopaka z burzą włosów na głowie, jak dobrze pamiętam Harry.
-Ale dokąd?-zapytałam.
-Na miasto.-odparła szatyn, prawdopodobnie Louis.
Popatrzyłam na to jak byłam ubrana.
-Twoje rzeczy na pewno już wyschły.-powiedział Niall, a ja uśmiechnęłam się w jego stronę, następnie zagryzając delikatnie wargę.
-Chyba powinnam wracać do domu.-odpowiedziałam i zacisnęłam usta w cienką linię.
-No weź nie możesz!-krzyknął brunet i zbliżył się w moją stronę, chwycił za ręką i zaczął wyprowadzać z salonu. Popatrzyłam na blondyna wielkimi oczami, a on zaśmiał się melodyjnie.
-Harry ja to załatwię.-odparł i podszedł do nas, wyciągnął moją dłoń z uścisku chłopaka i zaprowadził do swojego pokoju.-Nie chcesz iść?-zapytał kiedy zamykał za nami drzwi.
-Nie wiem.-odparłam, to była bardzo trafna odpowiedź.
-Jeśli nie chcesz, to nie musisz.-powiedział, zbliżył się do łóżka usiadł na nim i poklepał miejsce obok siebie.
-Naprawdę?-zapytałam.
-Ale w sumie wolałbym żebyś poszła, z Tobą będzie mi raźniej.-odpowiedział i popatrzył w moje oczy. Szybko odwróciłam wzrok i zaczęłam wypisywać w głowie wszystkie za i przeciw.
-Dobra, pójdę.-powiedziałam po chwili, chłopak popatrzył na mnie wielkimi oczami.
-Cieszę się.-odparł i przytulił mnie do siebie, przez co aż drgnęłam.-Przepraszam.-dodał odsuwając się ode mnie.
Zapadła cisza, która nie była krępująca, ale coś wisiało w powietrzu.
-Pójdę po Twoje rzeczy.-powiedział blondyn i szybko wyszedł z pokoju.
Wypuściłam głośno powietrze i zaczęłam rozglądać się po sypialni chłopak.
Ciemno zielone ściany idealnie komponowały się z jasnymi meblami. Nad dużym łóżkiem wisiał flaga Irlandii, a na biurku w rogu stało kilka ramek ze zdjęciami. Podeszłam i zaczęłam przyglądać się fotografiom. Na jednej byli wszyscy chłopcy, najprawdopodobniej było ono zrobione kilka lat temu, bo wyglądali zupełniej inaczej niż teraz i byli o wiele młodsi niż aktualnie. Na następnej blondyn stał w towarzystwie jak mniemam swoich rodziców oraz jakiegoś chłopaka który wyglądał na starszego brata. Na kolejnej był w granie znajomy, a na jego twarzy znajdował się wielki uśmiech. Chwyciłam za kolejną ramę w niej znajdowało się zdjęcie ze śliczną brunetką.
-To Amy.-usłyszałam jego głos za plecami, z tego wszystkiego wypuściłam trzymany przedmiot z rąk. Szybka roztrzaskała się na małe kawałeczki. Popatrzyłam z przerażeniem w oczach na chłopaka.
-Przepraszam.-powiedziałam cichym głosem i schyliłam się aby pozbierać drobinki szkła.
-Nie ruszaj bo się skaleczysz.-powstrzymał mnie blondyn i wyszedł znów z pomieszczenia.
Nie zważając na jego słowa zaczęłam zgarniać na kupkę małe kawałki. Naglę z mojej prawej dłoni zaczęła cieknąć bordowa ciecz. Otwarłam ją sycząc z bólu, na całej długości miałam niezbyt głęboką ranę, ale wyglądał jakbym przejechał szkłem po niej robiąc to specjalnie. Małe krople krwi zaczęły kapać na brązowe panele, a kilka upadło na fotografię całkowicie ją niszcząc.
-Becky.-usłyszałam przerażony głos Nialla.
-Przepraszam.-wyszeptałam ponownie i przymknęłam oczy.
Chłopka w ułamku sekundy był przy mnie i zaczął oglądać moją rękę.
-Mówiłem żebyś tego nie ruszała.-powiedział i zaczął mnie podnosić.
-Przepraszam.-powiedziałam i pokazałam na zniszczone zdjęcie.
-To nic takiego.-odparł i sprowadził mnie na dół. Cały czas z mojej ręki kapał krew robiąc ślady na posadzce. 
Blondyn zaprowadził mnie do kuchni i usadowił na jednym z krzeseł.
-Nie ruszaj się stąd.-rozkazał i zniknął z pola mojego widzenia.-Chłopaki do kuchni!-krzyknął jeszcze na cały dom.
Dosłownie po kilku sekundach wszyscy byli w pomieszczeniu.
-Liam zrób coś.-powiedział Zayn zakrywając ręką oczy.
-Chłopie to tylko krew.-odparł mu Louis.-To krew!-krzyknął i odwrócił się do mnie plecami.
Do kuchni jak burza wpadł Niall, w ręku trzymał apteczkę.
Podszedł do mnie i chwycił moją rękę, delikatnie odchylił palce i przyjrzał się ranie.
-Liam powiedź że nie trzeba szyć.-powiedział, a chłopak podszedł bliżej i zerknął na skaleczenie.
-Moim zdaniem nie.-odparł i zaczął wyciągać z apteczki wszystko co było potrzebne do opatrzenia rany.
Liam podał Niallowi wodę utlenioną a ten popatrzył w moje oczy.
-Będzie piekło.-powiedział delikatnym głosem, ja tylko pokiwałam głową i zacisnęłam mocno oczy.
-Dawaj.-powiedziałam i przygryzłam wargę.
Po chwili poczułam ostre pieczenie, w oczach zebrały się łzy a lewą rękę zacisnęłam w pięść. Naglę poczułam delikatnie powiew zimnego powietrza, popatrzyłam na blondyna który subtelnie dmuchał w moją ranę.
-Lepiej?-zapytał, na moich policzkach pojawiły się dwie duże czerwone plamy. Pokiwałam tylko głową, nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku, nie chciałam popsuć tej chwili.
-Okręć dłoń bandażem.-odezwał się Liam.-Dobra panowie nic tu po nas, dalej sobie poradzą.-dodał i pokazał chłopakom palcem na wyjście.
Oni jak na komendę szybko wyszli z pomieszczenia, zostawiając nas samych.
Niall zajmował się założeniem na moją rękę gazy, a później zabandażowaniem jej.
-Gotowe.-powiedział, a ja uśmiechnęłam się lekko.
-Dziękuję.-odparłam i popatrzyłam na idealną kokardkę.-I jeszcze raz przepraszam.-dodałam.
-Nie masz za co.-powiedział i uśmiechnął się o wiele szerzej.
-Zniszczyłam Twoje zdjęcie z dziewczyną, muszę przepraszać.-odpowiedziałam i spuściłam swój wzrok na moje stopy.
-Amy to nie moja dziewczyna, tylko dobra przyjaciółka.-mówiąc to zaśmiał się wesoło.
-Jeśli tak to się teraz nazywa, to nic mi do tego.
-Becky…
-Nie musisz mi się tłumaczyć.-powiedziałam wstając.
-Może chce?-zapytał.
-Nie jest to konieczne.-odparłam i wyszłam z pomieszczenia.
Przełknęłam głośno ślinę i wspięłam się po schodach na górę. Powoli otwarłam drzwi od pokoju blondyna i chwytając za zmiotkę i szufelkę zaczęłam zmiatać szkło.
-Zostaw to.-znów podskoczyłam pod wpływem jego głosu.
-Przestać mnie tak straszyć.-powiedziałam i powróciłam do poprzedniej czynności.
-Ja to robię.-odparł i przykucną obok mnie.
-Ja rozwaliłam, ja posprzątam.-powiedziałam.
Chłopak chwycił mnie za zdrową rękę i pociągnął w swoją stronę.
-Nie.-powiedział łagodnym głosem i wyciągnął z niej szufelkę. Był tak niebezpiecznie blisko. Popatrzyłam w te jego cudowne oczy, w których tonęłam za każdym razem.
Szybko wstałam.
-Jak wolisz.-powiedziałam, chwyciłam moje ubrania które leżały na łóżku i wyszłam z pokoju.
Swoje kroki skierowałam do łazienki naprzeciwko. Zamykając za sobą drzwi osunęłam się po nich. Wzięłam porządny wdech i przymknęłam oczy.
-Nie możesz Becky.-wyszeptałam i wstałem. Zbliżyłam się do umywalki po prawej stronie i popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Byłam jeszcze bardziej blada niż zwykle, w mojej głowie znów zaczęło się kręcić. Odsunęłam się od tego mebla i zaczęłam ściągać ubranie chłopaka. Szybko założyłam na siebie moje rzeczy i wyszłam na korytarz. Przy drzwiach stało Nialla opierając się o ścianę.
-Koszulka lekko pochlapała się krwią, przepraszam.-powiedziałam gładząc jej materiał.
-To nic.-odparł.
-Mogę spróbować to sprać.-dodałam.
-Nie trzeba.-odpowiedział.
-Odwieziesz mnie do domu?-zapytałam nieśmiało.-Oczywiści jeśli to nie problem.
-Żaden, oczywiście że to zrobię.-odparł.
Zeszliśmy na dół. Chłopcy siedzieli w salonie i grali w jakieś gry.
-Możemy już jechać na to miasto?-zapytał Harry patrząc na naszą dwójkę.
-A możemy przełożyć to na inny termin?-zapytałam patrząc na nich z nadzieją.
-A obiecujesz, że będzie to miało miejsce?-zapytał Lou.
-Tak.-odparłam.-Na dziś mam naprawdę już dużo wrażeń.-dodałam.
-W takim razie trzymamy Cię za słowo.-powiedział Zayn wstając z kanapy i zbliżając się do mnie. W moich oczach na pewno można było zobaczyć przerażenie.-Mogę Cię przytulić na do widzenia?-zapytał. Nie pewnie pokiwałam głową.
Chłopak przybliżył się i mocno mnie objął.
Później w jego ślady poszła pozostała trójka.
Po chwili byłam już w samochodzie, który nie należał do blondyna, a do Harrego.
-Miałam wysuszyć Twój.-powiedziałam.
-Nie przejmuj się tym, jakoś dam sobie radę.-odparł.-A jak nie to pogonię do tego chłopaków.-dodał i zaśmiała się delikatnie.
Zapadła cisza, ja obserwowałam to co dzieje się na ulicach które mijaliśmy na Niall uważnie patrzył na drogę. Po nie całych 10 minutach byliśmy pod moim domem.
-Wejdziesz?-zapytałam pokazując na budynek. Sam nie wiem dlaczego to powiedziałam, może chciałam spędzić z nim jeszcze trochę czasu.
-Może innym razem.-powiedział, a ja tylko pokiwałam głową.
-No to cześć.-mówiąc to chwyciłam za klamkę.
-Tylko tyle?-zapytał.
-A co chciałbyś jeszcze?-zapytał i zaśmiałam się.
-Dobrze wiesz co.-odparł i przyciągnął mnie do siebie. Przytulił chyba najmocniej jak tylko mógł i po chwili mnie puścił.-No to teraz możesz iść, do zobaczenia Becky.-powiedział i posłał w moją stronę oczko.
-Pa Nialla.-odparłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Będąc przy drzwiach oglądnęłam się i pomachałam mu ostatni raz. Po chwili chłopak odjechał, a ja weszłam od mieszkania. Oparłam się o drzwi i uśmiechnęłam się sama do siebie.


***

Przepraszam za wszystkie błędy.


Powiem wam że jest mi głupio...
Tyle nie dodawać nic? Jestem okropnie na siebie zła...
Wybaczycie? Mam nadzieje że tak ;)
Co sądzicie o tym co mamy wyżej? :P
Mam nadzieje że podoba się Wam ;)

Kocham Was! ;*
Do następnego ;)

Zapraszam na:

10 czerwca 2013

7.



Otwarłam szufladę z której wyciągnęłam biały zeszyt w grubej oprawie. Otwarłam na pierwszej kartce, przeleciałam wzrokiem po zapisanych zdaniach i przekręciłam na następną stronę. Znalazłam szukane zdanie i przekreśliłam je czerwonym długopisem. Uśmiechnęłam się lekko i odłożyłam zeszyt na jego poprzednie miejsce przykrywając go kilkoma rzeczami.
Chwyciłam plecak i ostatni raz patrząc na komodę.
-Teraz będzie lepiej.-szepnęłam i zamknęłam drzwi.
Zbiegłam po schodach i wpadłam jak burza do kuchni.
-Dzień dobry.-powiedziałam i ucałowałam babcię w policzek.
-Becky źle się czujesz?-zapytała, bacznie mi się przyglądając.
-Nie, dlaczego?-zapytałam biorąc tosta do ręki i gryząc go.
-Coś się zmieniło.-powiedziała Blanka i dalej patrzyła na mnie jak w obrazek.-Wiem!-powiedziała głośniej.-Uśmiechasz się.-dodała.
-To takie dziwne?-zapytałam.
-Nie kochanie, to bardzo dobrze.-odparła.-Ale chciałabym wiedzieć co jest tego powodem.-dodała.
-Nie ważne.-mówiąc to spuściłam wzrok na moje dłonie.
-Czyżby jakiś chłopak?-zapytała.
-Nie ważne.-powtórzyłam ponownie.
-Zakochałaś się?-następne pytanie.
-Babciu!-krzyknęła.
-No co masz już swoje lata, to jest ten czas.-powiedziała.-Możesz przyprowadzić go na kolacje.-dodała.
-Kogo?-zapytał Billy wchodząc do pomieszczenia.
-Becky...
-Nikogo do was nie przyprowadzę, bo nie ma kogo.-powiedziałam i wstałam z krzesła na którym siedziałam.-Dziś wrócę trochę później.-dodałam.
-Czyli jednak.-powiedziała Blanka.
-Przestań!-krzyknęłam.
-Dobrze już dobrze, ja i tak wiem swoje.-odparła i zaśmiała się.
-Wychodzę.-powiedziałam tylko i skierowałam się do drzwi.
-O kim mówiłyście?-usłyszałam głos mojego brata.
-Twoja siostra zakochała się.-odparła mu babcia.
-To nie prawda!-krzyknęłam i wyszłam z domu.
Pokręciłam głową.
Nie to nieprawda.
Nie mogę kochać.
Nie umiem.

*


Wybiła 16, a ja dopiero wyszłam ze szkoły.
Pan Bear stwierdził że potrzebuję mojej pomocy przy sprzątaniu magazynku.
Wyszłam  na dziedziniec a przy brani zobaczyła duży czarny samochód o który opierał się młody chłopaka. Ubrany był w biały t-shirt, czarne spodnie i tego samego koloru trampki. Na nos wsunięte miał ciemne okulary.
-Nie przyszłaś.-powiedział jeszcze przed tym jak zdążyłam podejść bliżej niego.
-Dopiero teraz wyszłam ze szkoły.-odparłam.
-Miałaś zamiar przyjść?-zapytał kopiąc kamyk.
-Szczerze?-zapytałam patrząc na niego. Ten tylko pokiwała głową.-Tak.-dodałam.
Chłopak momentalnie podniósł głowę do góry.
-Naprawdę?-zapytał, w jego oczach widać było błysk. Pokiwałam głową.
Ten uśmiechnął się jeszcze szerzej i podał mi dłoń.
Popatrzyłam na nią z podniesionymi do góry brwiami.
Niall momentalnie ją zabrał.
-Przepraszam zapomniałem.-powiedział.
-Nic się nie dzieje.-odparłam.
-To co dziś chce zrobić?-zapytał.
-A Ty masz coś do zrobienia?-zapytałam.
-Mam tylko umyć auto, ale mogę zrobić to później.-odparł uśmiechając się cały czas.
-W myjni?-zapytałam.
-Tak, dlaczego pytasz?-zapytał.
-Dziś chce wystawić głowę przez okno podczas mycia samochodu.-powiedziałam i popatrzyłam na niego.
Chłopak wybuch śmiechem.
-Żartujesz?-zapytał po tym jak trochę się uspokoił.
-Nie.-powiedziałam z poważną miną.
-Naprawdę?-zapytał z niedowierzaniem.
Pokiwałam ochoczo głową.
-Ale będę miał mokro w aucie!-powiedział trochę głośniej.
-Oj tam wysuszę to.-powiedziałam machając ręką.
-Mówisz poważnie?-zapytał znów.
-Tak.-powiedziałam pewnie.
-Dobra, wskakuj.-mówiąc to otworzył drzwi od strony pasażera, a ja zajęłam fotel.
Chłopak obszedł auto dookoła i usiadła obok mnie.
-Wiesz na co się godzisz?-zapytałam patrząc na niego ukradkiem.
-Niby tak.-odparł.
-I wiesz że Ty też musisz to zrobić?-zapytałam.
-Co?!-krzyknął, a ja wybuchłam śmiechem.
-To.-odparłam ledwo co łapiąc powietrze.
-Zrobiłaś to po raz pierwszy.-powiedział.
-Co takiego?-zapytałam patrząc na niego.
-Zaśmiałaś się.-odparł.
-No tak.-wyszeptałam i popatrzyłam w okno.
Chłopak zrozumiał że nasza rozmowa na tym etapie skończyła się.
Odpalił silnik i ruszył przed siebie.


*


-Może weźmiesz mój samochód, a ja tutaj na Ciebie poczekam?-zapytał blondyn przystając przed wjazdem do myjni.
-Ale ja nie mam prawo jazdy.-odparłam.-Chociaż jeżeli chcesz to zrobić to dla mnie nie ma problemu.-dodałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Nie! Moje cudo nie może ucierpieć.-powiedział gładząc kierownicę ręką.
-Jesteś dziwny.-wyrwało mi się.
-Ty też i żyjesz.-odpowiedział i znowu odpalił samochód.-Żeby tylko tego nie żałował.-wyszeptał.
Wjechaliśmy do windy.
-Wziąłeś bez woskowanie?-zapytałam.
-Nie no full opcja.-odparł, a moja ręką spotkała się z moim czołem.
-Dobra to teraz na samym początku.-powiedziałam i otwarłam okno.
Chłopaka zrobił to co ja.
Woda spływała po moje twarzy.
-Becky to jest szalone.-krzyczał Niall.
-Wiem.-odparłam równie głośno.
Po chwili byłam mokra do suchej nitki.
-Becky już czas żeby się schować. -krzyknął Niall.
Nie słuchałam go, kontem oka zobaczyłam że chłopak chowa się do samochodu.
Naglę na swoich biodrach poczułam jego ręce. Wciągnął mnie do środka, szybko zamykając moją szybę.
-Zgłupiałaś?-zapytał.
-Było cudownie.-powiedziałam, popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się w jego stronę.-Dziękuję.-dodałam.
Z mich włosów spływała woda, to samo było z jego.
Zawsze postawione do góry, teraz opadały na jego czoło. Wyciągnęłam rękę i odsunęłam je. Chwilę przytrzymałam dłoń na jego policzku.
Potrząsnęłam głową i zabrałam swoją rękę.
-Przepraszam.-wyszeptałam.
-Nic się nie stało.-odparł.-Teraz jedziesz wysuszyć mój samochód.-dodał odchodząc od tematu, za co byłam mu wdzięczna.
-Obiecałam więc to zrobię.-odpowiedziałam.
Wyjechaliśmy z myjni i skierowaliśmy się na wschód.
-Daleko stąd mieszkasz?-zapytałam.
-Nie całe 5 minut drogi.-odparł.-Nie przestraszysz się jak będą w domu moi przyjaciele?-zapytał, popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami.-Spokojnie tylko się przywitamy i nie będą nam przeszkadzać.-dodał, a ja tylko pokiwałam głową.
Tylko się przywitamy.
Tylko się przywitamy.
Powtarzałam sobie wy myślach te słowa.
Naglę samochód zatrzymała się.
-Jesteśmy.-powiedział, chwycił za klamkę i wyszedł z pojazdu.
Popatrzyłam na wielki biały budynek, to nie był zwykły dom.
-Wysiadasz?-zapytał, otwierając moje drzwi.
-Tak.-odparłam i  poruszyłam się na siedzeniu, wychodząc z samochodu.-Ładny dom.-dodała.
-Dzięki, ale to nie my go wybieraliśmy.-powiedział.
-Jak to?-zapytałam.
-Nie dali dojść nam do słowa, sami wybrali a my nie mieliśmy nic do gadania.-odparł.
-Przykro mi.-powiedziałam.
-Polubiliśmy go nawet, ale jakbyśmy sami wybierali na pewno wzięlibyśmy coś mniejszego.-powiedział.-Dobra chodźmy bo na nas czekają.-dodał.
-Jak to czekają?-zapytałam.
-Przełamuję Twój kolejny lęk.-odparł.
-Ale ja jestem cała mokra!-podniosłam lekko głos.
-Dam Ci coś na przebrania, ale już chodź.-powiedział i pociągnął mnie za rękę.
Nie wiedziałam czy tego chciałam, ale musiałam to zrobić.
Będzie dobrze, musi być.


***

Przepraszam za wszystkie błędy.


Jestem z powrotem :D
Tęskniliście? ;)
Mam nadzieje że tak ;P a jak nie to  mi przykro ;( 


Teraz biorę się za naukę do egzaminu, który jest za tydzień!
Muszę go zdać bo jak nie to będzie masakra... 
Najwyżej podejdę za rok :P 

Kocham Was ;**
Do następnego ;))

22 maja 2013

6.



-Hej.-powiedziałam przystawiając obok chłopaka.
-Przyszłaś?-zapytał ze dziwną miną.
-Jak widać.-odparłam.-Co myślałeś że odpuszczę?-zapytałam.
-W sumie to tak.-powiedział.
-Chcesz żebym poszła?-znów zadałam pytanie.
-Nie!-krzyknął.-To co lot balonem?-zapytał, a ja tylko ochoczo pokiwałam głową.-No to chodźmy im szybciej to zrobimy tym lepiej dla mnie.-dodał, a ja uśmiechnęłam się.
Chłopak parzył na mnie przez chwilę.
-Coś nie tak?-zapytałam.
-Nie, nie.-powiedział szybko i odwrócił wzrok.-To co idziemy?-zapytał.
-Tak.-odparłam.
Szliśmy w ciesz.
My po prostu nie mieliśmy tematów do rozmowy.
Kompletnie.
-Grasz na gitarze?-zapytał w końcu.
-Tak.-odparłam.
-Ja też.-mówiąc to uśmiechnął się szeroko.
-Fajnie.-podsumowałam.
-Nie lubisz rozmawiać z innymi?-zapytał.
-Jakoś za tym nie przepadam.-odparłam.
-Dlaczego?-zapytał.
-Wiesz co wolałam jak nic nie mówiliśmy.-powiedziałam i popatrzyłam na niego.-Aha! Teraz powiesz że jestem "taka".-dodałam robiąc cudzysłów rękoma przy ostatnim słowie.-Daruj sobie.-mówiąc to przewróciłam oczami.
-Stało się coś?-zapytał.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Nie.-odparłam patrząc na ulice.
-Wiedzę.-powiedział.
-Nic się nie stało.-powiedziałam bardziej dobitniej.
Na całe szczęście byliśmy już na miejscu.
-Jeśli tego nie chcesz nie róbmy tego.-powiedziałam i popatrzyłam na niego.
-Robimy to.-odparł i podszedł do mężczyzny który był prawdopodobnie właścicielem.
Po chwili był już koło mnie.
-Chodźmy.-powiedział i pokazał na niebiesko-czarny balon.
-Moje ulubione kolory.-powiedziałam z wielkim uśmiechem.
-Cieszę się.
Jakimś cudem udało mi się wejść do koszyka.
Po chwili zaczęliśmy znosić się w powietrze.
Niall kurczowo trzymał się barierki koszyka.
Bał się, było to widać.
Stanęłam obok niego, przygryzłam dolną wargę i zanim zmieniłam zdanie złapałam jego lewą dłoń.
Chłopak przestraszył się i zdziwiony popatrzył najpierw na nasze dłonie, a później na mnie.
-Każdy musi przełamywać swoje lęki.-szepnęłam i lekko uśmiechnęłam się.
Blondyn momentalnie odwzajemnił to i razem oglądaliśmy okolice z góry.


*


-I jak?-zapytał Niall kiedy wyszliśmy z balonu.
-Cudownie, ja chce jeszcze raz!-powiedziałam trochę głośniej.
-O nie! Ja się na to nie piszę.-powiedział szybko chłopak.
-Ale czy ja mówię że z Tobą?-zapytałam i zaśmiałam się.
-No wiesz co!-oburzył się.
-Żartuję.-odparłam.
-No ja myślę.-mówiąc to zaśmiał się.
-Twój śmiech przypomina mi śmiech mojego brata.-powiedziałam szybko i zaczęłam iść w stronę z której tutaj przyszliśmy.
-Tak? Jaki on jest?-zapytał podbiegają do mnie, a ja popatrzyłam na niego.
-Co jego śmiech?
-Nie głuptasie, Twój brat.-wyjaśnił.
-Nie mam pojęcia jaki jest.-odparłam.
-Jak to?-zapytał, a ja przygryzłam dolną wargę.
Nie wiedziałam czy chce mu coś mówić. 
Pamiętasz Becky miałaś otworzyć się na ludzi, a przynajmniej na niego.-powiedział jakiś głos w mojej głowie.
-Mój brat wyjechał trzy lata temu, a teraz wrócił. Nie wiem jaki jest teraz.-powiedziałam, omijając temat.
-To o nim mówiłaś ostatni?-zapytał znów.
-Tak.-odparłam.
-A kim byli Ci "oni"?-zadał kolejne pytanie.
-Moimi rodzicami.-powiedziałam.
-Też wyjechali?-pytał dalej.
W moich oczach zebrały się łzy.
-Nie, oni nie żyją.-odparłam i otarłam jedną z nich która zdołała uciec.
-Przykro mi.-powiedział i dotknął mojego ramienia.
-Nie potrzebnie, można powiedzieć że już się z tym pogodziłam.-odparłam.
I kogo Ty oszukujesz?-znów ten głos.
-Nie wydaje mi się.-powiedział spokojnie Niall.
-To niech zacznie Ci się wydawać.-odparłam i szybko zrzuciłam jego rękę.
-Becky...
-Nie znasz mnie.-powiedziałam.
-To pozwól mi Cię poznać.-mówiąc to patrzył w moje oczy.
-I po co? Żeby znów cierpiała? Chyba już o tym mówiłam, nie chce cierpieć!-krzyknęłam.
-Becky nie skrzywdzę Cię, obiecuję.-szepnął.
-Wiele osób wiele mi obiecało, to też Ci mówiła.
-Ale moja obietnica jest nie do złamania.-powiedział, a ja wybuchłam śmiechem.
-Skończyłeś?-zapytałam.
-Nie wiem o co Ci chodzi.-odparł.
-Cześć Niall.-powiedziałam i odwróciłam się w drugą stronę.
-Jutro o 16 w tym samym miejscu!-krzyknął za mną.
-Zobaczymy.-powiedziałam sama do siebie.
Szłam przed siebie.
Nie chciałam wracać do domu.
Nie chciałam znów na niego patrzeć.
Trzeba wybaczać Becky.-po raz trzeci ten głos.
-Nic nie trzeba.-powiedziałam na głos.


*




Siedziałam w swoim pokoju.
Przede mną na łóżku leżało parę zdjęć naszej rodziny, po moim policzku spływały łzy.

-Mamusiu jak wrócisz pójdziesz ze mną do kina?-zapytałam podbiegając do kobiety o pięknych długich włosach.
-Oczywiście że tak, pójdziemy wszyscy razem.-odparła.-Ja,Ty, tata i Billy.-dodała.
-A babcię też zaprosimy?-zapytałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Jeśli tego chcesz.
-Tak!-krzyknęłam i wtuliłam się w jej ramiona.
-Bądź grzeczna Becky, za dwa dni wrócimy.-mówiąc to pocałowała mnie w czoło.
-Będę czekać.-odparłam i pomachałam jej.
Patrzyłam jak odjeżdżają.


Otarłam z policzków łzy, które teraz spływały strumieniami.
To był ostatni raz kiedy ich widziałam.
To tak wglądało nasze ostatnie spotkanie.
Naglę usłyszałam stukanie do drzwi.
-Proszę.-powiedziałam i szybko zaczęłam zbierać zdjęcia.
-Becky.-moje imię wypowiadanie przez niego było takie inne, takie lepsze.
-Nie chce z Tobą rozmawiać.-powiedziałam oschle.
-Wiem że cierpisz.-powiedziała tak jakby nie słyszała tego co powiedziałam.
-Nie będę z Tobą o tym mówić, to moja sprawa.-odparłam.
-Becky ja już nigdzie się nie wybieram.-usłyszałam z jego ust.
Popatrzyłam na niego.
-Naprawdę?-zapytałam.
-Naprawdę.-odparł, nie myśląc długo wtuliłam się w niego.
-Będę tu już zawsze dla Ciebie i przepraszam.-wyszeptał w moje włosy.
Na mojej twarzy zagościł uśmiech.
Znów go mam.
Znów jest ze mną.
Nie pozwolę żeby odszedł.
Już nigdy!


***

Przepraszam za wszystkie błędy.


O tak!
Sajgon z maturami zakończony!
Miejmy nadzieje że pisemne zdam, tak jak te ustne :P


Rozdział jest jaki jest, nic na to nie poradzę.


Do następnego ;)
Kocham Was ;***


Zapraszam na:

Gra uczuć! 

(rozdział 1)
&

One day 

(rozdział 11)
&

Four Other Worlds 

(rozdział 4)