28 października 2013

13.


*Dwa miesiące później*
*Niall*


Trzymałem w rękach biały zeszyt. Patrzyłem tylko na jego okładkę, a po moich policzkach spływały łzy.
-Nie otwierałem go.-usłyszałem z ust Billego.
-Nie wiem czy powinienem zrobić to ja.-odparłem obracając w dłoni przedmiot.
-Myślę że tak.-odparł, wstał i lekko poklepał mnie po ramieniu.
Odszedł.
Zostałem sam.
Zebrałem się na odwagę.
Otwarłem.
Po kolei wykreślone rzeczy które robiliśmy razem.
Lot balonem.
Myjnia.
Taniec w fontannie.
Było ich strasznie dużo.
Ostatnie nie wykreślona rzecz.
-Chce usłyszeć szczere Kocham Cię.-przeczytałem na głos.
Rzuciłem zeszytem przed siebie.
Nie usłyszała tego.
Nie zrobiłem wszystkiego.
A teraz?
Teraz jej nie ma.
Usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
-Niall?-głos Liama rozniósł się po pomieszczeniu.
Popatrzyłem na przyjaciela, a ten od razu do mnie podszedł.
-Nie zrobiłem dla niej jednej rzeczy.-wyszeptałem.
-Dla kogo?-zapytał patrząc na mnie.
-Dla Becky.-powiedziałem i zakryłem twarz rękoma.
-Jakiej?-zapytał.
A ja tylko pokręciłem głową i wskazałem na notes.
Chłopak wstał i podniósł go z podłogi.
Chwilę patrzył w zapiski dziewczyny, później jego wzrok przeniósł się na mnie.
-Kochałeś ją?-zapytał.
-Ja nadal ją kocham.-odparłem.
-To powiedź to teraz.-powiedział.
-Teraz to nic nie da, nie usłyszy mnie.-powiedziałem.
-Powiedź to będziesz miał czyste sumienie, ale wydaje mi się że ona to wiedział.-mówiąc to popatrzył ostatni raz w moją stronę i wyszedł.
Popatrzyłem w okno, niebo płakało razem ze mną.
Szybko wstałem, ubrałem kurtkę i buty.
Wybiegłem z domu.
Za sobą słyszałem krzyki chłopaków.
Nie chciałem się zatrzymać.
Nie chciałem wspominać.
Chciałem być blisko niej.
Wbiegłem na cmentarz.
Omijając nagrobki kierowałem się w stronę tego jednego.
Już z daleko widziałem to miejsce w którym byłem wczoraj po raz pierwszy.
Przykucnąłem i delikatnie opuszkami palców dotknąłem płyty na której były wyryte jej imię i nazwisko wraz z datą urodzenia i datą śmierci.
-Chce być przy Tobie.-powiedziałem i powstrzymałem się od łez.
Popatrzyłem w górę.
Na moją twarz zaczęły spadać wielkie krople deszczu.
Nie chciałem wracać.
Usiadłam na ziemi i objąłem rękoma kolana.
To nie tak miało się skończyć.
To nie tak miało wyglądać.
Zbyt młoda na coś takiego.
Zbyt młoda na tyle cierpienia.
-Pamiętaj chłopcze ona dalej jest z Tobą.-usłyszałem cichy głos za sobą, odwróciłem się.
Blanka.
-Dlaczego mi nie powiedziała?-zapytałem.
-Nie wiem, miała to zrobić, ale najwidoczniej bała się.-odparła, stała w czarnym płaszczu i parasolką nad głową.-Rozchorujesz się.-dodała.
-To nie ma znaczenia.
-Ma i to duże, ona chciałaby żebyś żył normalnie.
-Nie mogę, tęsknię za nią a to dopiero trzeci dzień.-odparłem i znów popatrzyłem na tablicę.
-Rozumiem, ale ona jest przy Tobie w Twoim sercu, nie zapomnisz jej nigdy.
-Nie mógłbym.-zaprzeczyłem.-Była moją dobrą duszą.
-Jest Twoją dobrą duszą którą będzie Cię prowadzić przez dobre ścieżki, która będzie pomagać Ci w trudnych sytuacjach. Która postawi na Twej drodze kogoś wyjątkowego, kogoś kto będzie przy Tobie do końca Twoich dni.
-Nie potrzebuję nikogo.-odparłem.
-Teraz tylko tak mówisz, bo straciłeś ją niedawno. Z czasem Twoje serca przestanie cierpieć, jesteś młody całe życie przed Tobą nie przekreślaj tego.-powiedziała, uśmiechnęła się i odeszła.
Czy to ma jakikolwiek sens?
Czy moje istnienie tutaj jest potrzebne?
Straciłem ją na zawsze.
Nieodwołalnie.
-Zawsze będziesz w moim sercu.-powiedziałem.
W tym momencie deszcze zaczął padać jeszcze bardziej.
-Wrócę jutro.-dodałem i ruszyłem w stronę bramy.



~*~


Delikatnie nacisnąłem na klamkę.
W domu panowała grobowa cisza.
Grobowa?
Tak jakby nikogo w nim nie było.
Zamknąłem drzwi i odwiesiłem mokrą kurtkę na wieszak, zmoczone trampki rzuciłem w kąt.
Mogłem jakoś powstrzymać to co działo się z tą biedną dziewczyną.
Mogłem jej pomóc.
-Niall?-usłyszałem cichy szept od strony salonu, w przejściu stali moje przyjaciele.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, wszyscy od razu ruszyli w moją stronę.
Całą piątka złączyliśmy się w uścisku.
-Dlaczego nie wiedziałem?-zapytałem.-Dlaczego nie zauważyłem? Dlaczego?
-Dobrze to ukrywała, nie chciała żebyś na nią parzył przez pryzmat choroby.-powiedział spokojnie Zayn.
Pokręciłem głową i odsunąłem się od nich o krok.
-Chce zostać sam.-mówiąc to ruszyłem w stronę schodów.
-Niall...-odwróciłem się w stronę Lou.-Pamiętaj że masz nas.-dodał, a ja pokiwałem głową.
-Wiem.-odparłem i skierowałem się do mojego pokoju.



~*~


Zmieniła mnie.
Pokazała jak mam patrzeć na świat.
Pokazała co tak naprawdę liczy się w życiu.
Choć to ja miałem jej pomóc, to ona pomogła mi i to o wiele bardziej niż ja jej.
Zrozumiałem że życie jest cenny darem, który otrzymaliśmy od Boga. 
Warto żyć każdą chwilą.
To nic że cały czas dzieją się złe rzeczy.
Po burzy, na pewno kiedyś wyjdzie słońce.
Ona była dla mnie słońcem, jest dalej.
Ona zawsze zostanie w moim sercu.



***


Przepraszam za wszystkie błędy.


Bum!
Wiem jest beznadziejna, ale cóż...
Wypalam się jak zapałka.
Ostatnie rozdział.
Jutro epilog.
 

2 komentarze:

  1. jezu. ;'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''(
    Boże!! Jak ja cie kocham! <3 Dziękuję Ci za to opowiadanie. Ono jest tak piekne że ja nawet nie wiem co napisać.. Pokochałam tych bohaterów Ciebie i wgl wszystko. Teraz sobie tak ryczę.. ;'(
    Dziękuję! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest mi smutno z tego powodu, że Becky nie żyje. Nadal nie wiem Dlczego?! Ale powiem jedno drugie z najukochańszych opowiadań jakie czytałam. :3 Po prostu Kocham cię za to, że piszesz.

    OdpowiedzUsuń