18 lipca 2013

10.



-Na dziś też masz jakieś plany?-zapytała babcia, siedziała na przeciwko mnie i piła kawę przyglądając się mi bardzo uważnie.
-Nie wiem.-odparłam zakrywając usta przed ziewnięciem.
-A wyspałaś się?-zapytała znowu.
-Przepraszam że wróciłam tak późno.-powiedziałam i wzięłam szklankę z sokiem do ręki, lekko zamaczając w nim usta.
-Gdzie byłaś i z kim?-zapytała.
-Ze znajomymi nad morzem.-odparłam przygryzając delikatnie wargę.
-Dokładnie z kim?-zapytałam, to całe przesłuchanie nie było fajne.
-Nie znasz ich.-powiedziałam i wstałam od stołu.
-Nie skończyłam.-mówiąc to znacząco spojrzałam na miejsce przy którym siedziałam.
-Jeśli za chwile nie wyjdę z domu spóźnię się na autobus, chyba tego nie chcesz?-zapytałam.
-Chce poznać Twoich znajomych.-powiedziała.
-Babciu gdyś nie zauważyła jestem pełnoletnia, więc mogę robić co chce.-odparłam.
-Martwię się o Ciebie.-odparła.
-Wiem i dziękuję za to, ale naprawdę to nie jest potrzebne.-mówiąc to podeszłam do niej i przytuliłam ją.-Do zobaczenia potem.-dodałam i złożyłam na jej policzku krótkiego buziaka.
-Pa Słońce.-odparła.
Popatrzyłam na nią kiedy mijałam próg kuchni.
Była wspaniałą kobietą.
Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam od przedpokoju. Wsunęłam na nogi ciemne trampki i zakładając kurkę wyszłam z domu.
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę przystanku.


~*~


-Becky!-usłyszałam za sobą piskliwy głos Abigail.
Nie reagowałam, bo to na pewno nie było skierowane w moją stronę.
Przystanęłam przy mojej szafce i wrzuciłam do niej torbę.
-Becky.-o szafkę obok oparła się rudowłosa.-Nie słyszałaś jak Cię wołałam?-zapytała.
-Jakoś nie.-odparłam i zaczęłam wyciągać potrzebne rzeczy.
-Słyszałaś że mamy mieć projekt z biologii?-zapytała.
-Nie.-powiedziałam.
-To teraz już wiesz.-mówiąc to uśmiechnęła się szeroko.-I masz już partnera do tego projektu.-poinformowała mnie.
-Niby kogo?-zapytałam i popatrzyłam na nią.
-Mnie.-odparła.
-Aha.-kiedy to mówiłam zatrzasnęłam szafkę.-Ale wiesz chyba podziękuję.-dodałam i ruszyłam w stronę sali od angielskiego.
-Nie masz wyjścia, każdy już wybrał sobie parę.-mówiła próbując nade mną nadążyć.
-To zrobię go sama.-odparłam.
-Nie możesz!-krzyknęła dziewczyna.
-Bo co?-zapytałam odwracając się do niej i stoją z nią twarzą w twarz.-Do tej pory każdy projekt robiłam sama bo nikt nie chciał się do mnie przyłączyć i teraz naglę księżniczka szkoły chce robić coś ze mną?-zapytałam.-Trochę to podejrzane.-dodałam i znów ruszyłam przed siebie kierując się w stronę schodów.
-Becky proszę.-usłyszałam jej zrozpaczony głos.
-Przykro mi Abigail, nie piszę się na to.-odparłam i wspięłam się na drugie piętro. 


~*~


Ostatnia lekcja, biologia.
-Witam wszystkich.-powiedział nauczyciel wchodząc do sali, za nim kroczyłam pewna dziewczyna.-Wiem że to wasza ostatnia lekcja, ale macie nową koleżankę w klasie, mam nadzieje że miło ją przywitacie Kaya Rohe.-dodał, otwarłam oczy ze zdziwienia. Dziewczyna uśmiechnęła się władczo w moją stronę i zajęła pierwsze lepsze wolne miejsce.
-W takim razie, ustaliliście kto z kim robi projekt?-zapytał pan Madison, w tym samym momencie rudowłosa podniosła rękę do góry.-Tak  Abigail?-zapytał.
-Bo tak jakby nie mam pary.-powiedziała i popatrzyła w moją stronę.
-A kto jeszcze został bez niej?-zapytał, popatrzyłam w okno.-Becky a Ty?-zapytał.
-Zawsze robiłam projekty sama, nich tak zostanie.-odparłam.
-W takim razie Abigail będziesz w parze z Kayą.-powiedział nauczyciel, a ja zerknęłam na brunetkę. Patrzyła w moją stronę i przyglądała mi się uważnie. 
-Zaczynamy lekcję, otwórzcie podręczniki na stronię 137.-polecił ciemnowłosy mężczyzna.
Szybko zrobiłam to o co prosił, ale nie słuchałam tego co mówił.
Myślami byłam gdzieś dalej.
Zastanawiałam się dlaczego Kaya przeniosła się dwa miesiące przed zakończeniem roku szkolnego.
Wiedziała że chodzę tutaj do szkoły.
Pokręciłam głową, przecież my się nie znałyśmy. 
Zamieniłam z nią tylko te dwa zdanie wczorajszego dnia.
-Becky coś się dzieje?-zapytała nauczyciel stojąc przy mojej ławce.
Rozglądnęłam się po całym pomieszczeniu, wszystkie pary oczy skierowane były w moją stronę.
-Nie, wszystko w porządku.-odparłam.
-W takim razie zacznij czytać tekst.-powiedział pan Madison i odszedł do swojego biurka.
Popatrzyłam na książkę, wszystkie litery były zamazana.
-Przepraszam nie dam rady.-odparłam i chwyciłam się za głowę.
-Chcesz wyjść do pielęgniarki?-zapytał, a ja tylko lekko pokiwałam głową.-W taki razie proszę bardzo.-dodał.
Szybko wstałam i ruszyłam do drzwi.
Wszystko stawało się coraz gorsze. 
Muszę wytrzymać.
Muszę dać radę.


~*~


Wyszłam przed szkołę w mojej głowie znów zaczynało się kręcić.
-Znowu tutaj są.-usłyszałam szepty jakiś dziewczyn po mojej lewej stronię.
Popatrzyłam przed siebie.
Przy brami stały dwa czarne samochodu. Przy jednym stał Harry, a przy drugim Niall.
Ściągnęłam brwi i tak przez chwilę myślałam o co chodzi.
Naglę koło mnie przeszła Kaya.
-Ciekawe który po mnie przyjechał?-zapytał i zaśmiała się lekko.-Może to ten słodki blondasek?-zapytała znowu.
Przygryzłam wargę.
-Lubisz być w centrum uwagi.-powiedziałam.
-No co Ty, ale wiesz fajne jest to jak dwóch przyjaciół się o Ciebie stara.-odparła.
-Nialla już się o Ciebie nie stara.-powiedziałam.
-Ale zacznie.-mówiąc to odeszła i w podskokach podbiegła do Harrego rzucając mu się na szyję i całując w usta. 
Widać było zerkała w stronę Nialla, ale ona nie patrzył na nich, patrzył na mnie.
Wyciągnęłam telefon i wystukałam sms'a. Ruszyłam przed siebie i przechodząc obok blondyna lekko uśmiechnęłam się. Chłopak wyciągnął swoją komórkę i odczytał wiadomość. Szybko wsiadł do samochodu i odjechał. Prędko pokonałam jedną przecznicę.
-Hej.-powiedział chłopak kiedy otwarłam drzwi.
-Cześć.-odparłam i  wsiadłam do pojazdu.
Irlandczyk przybliżył się do mnie i pocałował w policzek.
-Jedziemy coś zjeść?-zapytał.
-A możemy zamówić coś na wynos?-zapytałam.
-Nie chcesz żeby ktoś nas razem widział?-zapytał.
-Nie jestem taka jak Kaya.-odparłam.
-Wiem i dlatego Cię uwielbiam.-powiedział, a ja popatrzyłam w stronę chłopaka.-Nie powinienem tego mówić.-gołym okiem można było stwierdzić że się speszył.
-Ja też Cię uwielbiam mój przyjacielu.-odparłam.
-Jedziemy po jedzenia, a później Cię zabieram w moje sekretne miejsce.-powiedział i odpalił silnik.


***


Przepraszam za wszystkie błędy.


Jestem! :)
Co Wy na to? 
Nic specjalnego, co nie? 

3 komentarze, szaleństwo! 
Dziękuję chociaż za nie ;***
Kocham Was!
Do następnego! :))

8 lipca 2013

9.



W moich uszach rozbrzmiała moją ulubiona melodia, którą miałam ustawioną na dzwonku w moim telefonie. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku gdyby nie fakt że właśnie przez to zostałam obudzona. Otwarłam jedno oko i rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Telefon dzwonił cały czas. Sięgnęłam ręką do szafki nocnej na której wczoraj go zostawiłam, szybko podniosłam się do pionu kiedy nie wyczułam go tam. Schyliłam głowę i zobaczyłam go pod łóżkiem. Szybko chwyciłam go i nie zwracając uwagi na to kto dzwoni nacisnęłam zielony przycisk.
-Czego chcesz i dlaczego mnie budzisz?-zapytałam.
-Hej Becky.-usłyszałam charakterystyczny Irlandzki akcent.
-Hej Niall.-odparłam.
-Obudziłem Cię?-zapytał.
-Tak jakby.-opowiedziałam.
-Ale jest już po 12.-powiedział i lekko zaśmiał się.
-Jest niedziela, a to jeden z dwóch dni w ciągu tygodnia kiedy mogę się wyspać, więc wiesz.-powiedziałam i przygryzłam delikatnie wargę.
-Rozumiem.
-W jakieś sprawie dzwonisz?-zapytałam, bo z tego co zauważyłam blondyn nie przeszedłby do sedna sprawy.
-A no tak.-powiedziałam, mogłabym się założyć że w tym momencie uderzył się w głowę.-Bo razem z chłopakami wychodzimy na takim mały maraton po mieście, może poszłabyś z nami?-zapytał.
-A o której?-zapytałam.
-Nie wiem tak gdzieś koło 16, przyjechalibyśmy po Ciebie.-oparł.
-Dobra.-powiedziałam.
-Zgadzasz się?-zapytał zdziwiony.
-Tak.-odpowiedziałam ze śmiechem.
-Zgodziła się!-krzyknął blondyn, a w tle słychać było głosy chłopaków.
-To do zobaczenia Niall.-powiedziałam i rozłączyłam się.
Z wielkim uśmiechem wstałam z łóżka i podeszłam do szafy.
Chwilę przeglądałam moje rzeczy, nie mogłam zdecydować się co mam na siebie założyć.
Popatrzyłam w stronę okna.
Pogoda była idealna, co do Londynu nie było zbytnio podobne.
Skierowałam się w stronę okna i otwarłam jej na całą szerokość, lekki wiatr rozwiał moje roztrzepane włosy. Wciągnęłam świeże wiosenne powietrze zamykając oczy.
-To będzie dobry dzień.- wyszeptałam i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.


~*~


-Babciu wychodzę.-krzyknęłam łapiąc za klamkę i wychodząc z domu. Chciałam uniknął jej pytań, które ostatnim czasem stał się bardzo męczące.
Przed sobą zobaczyłam dużego vana.
Uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do pojazdu.
-Hej.-powiedziałam, tylne drzwi otwarły się i obok mnie przystaną Lou.
-Wskakuj.-mówiąc wskazał na wolne miejsce na tyłach samochodu.
-Mamy nadzieje że nie będzie przeszkadzać Ci to jak trochę powiększymy nasze grono i dołączą do nas nasze dziewczyny.-powiedział Harry, który prowadzić to cudo.
-Jasne.-odparłam przygryzając policzek od wewnątrz.
Niall popatrzył na mnie i uśmiechnął się lekko.
Nic nie powiedział, a ja zaczęłam bawić się swoimi dłońmi. Chłopak przybliżył się do mnie i złapał moją lewą dłoń.
-Jestem przy Tobie.-wyszeptał.
-Wiem.-odparłam i odwróciłam od niego wzrok.
Nasze dłonie przez cały czas były splecione.
Jechaliśmy już jakieś pół godzinny.
-Tak właściwie to gdzie my jedziemy?-zapytałam odrywając wzrok od okolicy którą mijaliśmy.
-Na plażę.-odparł spokojnie Zayn.
-Plażę?-zapytałam.
-No tak. Wisz woda, piasek, stroje kąpielowe, ręczniki, parasolki itd.-odparł Harry i uśmiechnął się do mnie w lusterku.
-Dobrze wiem co to jest, ale dlaczego mi nie powiedzieliście?-zapytałam i popatrzyłam na swoje ubranie. Krótkie spodenki no dobra to pasuję, ale koszulka z długim rękawem.
-Oj tam przecież nie będziemy się kąpać.-powiedział Liam zerkając na mnie.
-To co tam będziemy robić?-zapytałam.
-Ognisko!-wykrzyknął podekscytowany Lou.
-Chyba że tak.- powiedziałam i znów wyłączyłam się z ich rozmowy, która tak naprawdę była o niczym.
-A co z waszymi dziewczynami?-zapytałam po chwili.
-Dojadą samochodem Danielle.-odparł Liam.
-A kto to Danielle?-zapytał.
-Nasza przyjaciółka.-powiedział brunet i popatrzył w okno.
-Danielle była dziewczyną Liam, ale rozstali się jakiś czas temu.-wyjaśnił mi spokojnie Niall.
-Przykro mi.-powiedziałam i złapałam go za ramię.
-Nie trzeba, to była nasza wspólna decyzja.-odparł i uśmiechnął się lekko.
Na pewno było mu ciężko, a jej jeszcze bardziej.
-To kto jeszcze tam będzie?-zapytałam.
-Eleanor.-powiedział Louis.
-Domyślam się że to Twoja dziewczyna.-mówiąc to patrzyłam na szatyna, ten tylko pokiwał głową.
-Perrie.-powiedział Malik.
-Kaya.-dodał po chwili Styles.
-Co?-wykrzyknęła pozostała czwórka.
-Zaprosiłem ją.-odparł patrząc cały czas na drogę.
-Po co?-zapytał blondyn, najwidoczniej nie bardzo odpowiadało mu towarzystwo tej dziewczyny.
-Że coś was łączyło nie znaczy, że teraz ją nie mogę z nią spróbować być.-odparł.
Niall puścił moją dłoń. Tak naprawdę nie wiedziałam co ma zrobić.
Zapadła cisza.
Nikt nie wypowiedział ani jednego słowa.
-Umawialiśmy się.-wyszeptał Irlandczyk patrząc w okno.
-Niall ma rację były umowa.-powtórzył Zayn.
-Nic na to nie poradzę.-krzyknął Brunet i zjechał na pobocze.-Czuję coś do niej.-dodał odwracając się i patrząc na blondyna.-Czułem już wtedy kiedy była z Tobą.-powiedział.
-To może z Tobą mnie zdradziła?-zapytał lekko podnosząc głos.
Styles opuścił głowę.
-Ty skończony...
Przerwał kiedy złapałam go za rękę. Popatrzył na mnie i pokręcił głową.
-Muszę się przewietrzyć.-powiedział wyrwał swoją dłoń i wyszedł z samochodu trzaskając drzwiami.
-Brawo Harry.-mówiąc to Lou zaczął bić brawo.
-Louis przestań.-powiedziałam i również wyszłam z pojazdu.
Ruszyłam w stronę blondyna.
Siedział na poboczu delikatnie się chwiejąc. Przysiadłam obok niego.
-Kochałem ją.-powiedział cicho.
-Wiem.-odparłam i przytuliłam go do siebie.
Chłopak wtulił się we mnie jak małe dziecko.
-Kochałem.-powtórzył.
Przymknęłam oczy.
Cierpiałam razem z nim.
-Dasz radę to jakoś przetrwać?-zapytałam po chwili.
-Mam Ciebie, przetrwam wszystko.-odparł, był już bardziej opanowany.
-W takim razie wracamy?-zapytałam, a on pokiwał głową.
Wstał i podał mi rękę, żeby mi pomóc. Myślałam że ją puści, nie zrobił tego.


~*~


-Jesteśmy.-powiedział Harry, kiedy dojechaliśmy na miejsce.
Było to pierwsze słowo jakie ktokolwiek z nas powiedział od momentu tamtej beznadziejnej wymiany zdań.
Blondy otworzył drzwi i podał mi rękę, znowu trzymając ją cały czas.
-Hej.-powiedział i pomachał do trzech dziewczyn stojący obok szafirowego garbusa, który był cudowny.
-Becky to Dan, El i Pezz.-powiedział chłopak pokazując na każdą dziewczynę.-Dziewczyny to Becky.-dodał.
Wszystkie po kolei przywitały się ze mną i przytuliły.
-Miło mi.-powiedziałam.
-Nam również.-odpowiedziała blondynka uśmiechając się szeroko.
-A mnie nie przedstawisz?-zapytała ktoś za naszymi plecami, odwróciłam się i zobaczyłam naprawdę śliczną brunetkę.
-Becky to Kaya.-powiedział beznamiętnie chłopak i poszedł w stronę chłopaków którzy wyciągali rzeczy z samochodu.
-Bardzo mi miło, jestem Kaya była Niall, a obecna Harrego.-mówiąc to wyciągnęła w moją stronę rękę.
-Wszystkim tak się przedstawiasz?-zapytałam, moje ręce cały czas były skrzyżowane.
Dziewczyna lekko zmieszała się.-Nie masz czym się chwalić.-dodałam i omijając ją ruszyłam w stronę chłopaków.
Usłyszałam cichy chichot, obejrzałam się i zobaczyłam że za mną idą trzy dziewczyny. A chichot wydobywał się z Perrie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i poczekałam na nie.
Blondynka złapała mnie pod rękę.
-Już Cię lubię.-powiedziała w moją stronę.
-Dzięki.-odparłam.
Dziewczyny zaczęły witać się z chłopakami, po chwili do nas doszła Kaya.
-Cześć.-powiedziała słodkim głosem.
-Hej.-odpowiedział jej Harry i przysunął się do niej.
-Chodźcie już na plażę.-powiedział Liam i łapiąc za duży koszyk  ruszył przed siebie.
-Pomogę Ci.-mówiąc to Danielle podbiegła do niego i wzięła kosz z drugiej strony.
Oni nadal powinni być razem.
Louis przytulił do siebie Eleanor i niosąc w drugiej ręce kilka leżaków ruszyli za tamtą dwójką. To samo było z Zaynem i Perrie.
Niall popatrzył na mnie i kiwną głową żebyśmy też poszli za resztą.
Przy samochodzie zostali tylko Harry i Kaya.
Obróciłam się dyskretnie i zobaczyłam jak loczek przytula do siebie dziewczynę. On ją kochał, a ona? Nie miałam pojęcia, ale mam nadzieje że też tak jest.


~*~ 


Siedziałam przy brzegu mocząc swoje stopy w wodzie, była strasznie zimna ale nie przeszkadzało mi to. Patrzyłam jak słońce chowa się za horyzont, a wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy.
-Czemu siedzisz tu sama?-usłyszałam za sobą głos blondyna.
-Jak zniknąłeś jakieś dwie godziny temu nie bardzo miałam z kim rozmawiać.-odparłam, a chłopak przysiadł się do mnie.- Nie że nikt nic do mnie nie mówił, chcieli jakoś wciągnąć mnie w rozmowę ale jakoś tak nie bardzo miałam na to ochotę.-powiedziałam, chłopak na mnie popatrzył z podniesionymi brwiami.-Oczywiście nie chodzi o to że ich nie lubię, bo bardzo ich polubiłam.-dodałam szybko.
-Spokojnie Becky.-powiedział i dotknął mojego ramienia.
-Wpadam czasami w słowotok.-odparłam i wzięłam głęboki wdech.
-Dobrze wiedzieć.- na te słowa uderzyłam go w ramie.-Muszę znaleźć sposób żeby jakoś go przerywać.-dodał, śmiejąc się.
-Wystarczy tabliczka mlecznej czekolady.-mówiąc to uśmiechnęłam się szeroko.
-Zapamiętam.-powiedział.
Zapadła cisza, oboje patrzyliśmy na zachodzące słońce.
-Myślałeś kiedyś o tym co będzie dalej?-zapytałam.
-Że w sensie w moim życiu?-zapytał, a ja pokiwałam głową.-Pewnie jeszcze trochę będziemy tworzyć zespół, znajdę żonę, będę miał dzieci i zestarzeję się z osobą którą będę kochał ponad życie.-powiedział i zerknął w moją stronę.-A Ty?-zapytał.
-Nie myślałam o tym.-odparłam, była to szczera prawda.
-Jak to?-zapytał i zmarszczył brwi.
-Tak to.-odpowiedziałam.
-Musiałaś kiedyś o tym myśleć.-powiedział i zaczął delikatnie mnie szturchać w bok.
-Mówię szczerze nigdy o tym nie myślałam.-mówiąc to podniosłam prawą rękę do góry, a lewą położyłam na sercu.-Przysięgam.-dodałam.
-To zrób to teraz.
-Nie chce.-odparłam.
-Dlaczego?-zapytał przyglądając mi się uważnie.
-Nie chce się rozczarować jeśli to wszystko by mi nie wyszło.
-Becky czasami tak to jest.
-Wiem, ale nie chce tego.-mówiąc to popatrzyłam w jego oczy.-Nie namawiaj mnie.-dodałam.
-Dobrze.-odparł.-Chcesz zrobić coś dziś?-zapytał.
Popatrzyłam w stronę wody.
-Jest pewna rzecz, ale obawiam się że nie damy rady jej zrobić w tym momencie.-powiedziałam.
-No mów, może jednak.-zachęcił mnie blondyn.
-Napiszmy list, wsadźmy go do butelki i wrzućmy w morze.-powiedziałam.
Widać że chłopak chwilę myślał.
-Poczekaj tu.-poprosił i szybko wstał, biegiem skierował się do samochodu.
Po pięciu minutach był już z powrotem.
-Proszę.-podał mi zeszyt i długopis, w prawej ręce trzymał szklaną butelkę.
-Dzięki.-odparłam i popatrzyłam na niego.-Sama mam pisać?-zapytałam.
-A chcesz żeby też coś dodał?-zapytał.
-Jasne że tak.-powiedziałam i przysunęłam się do niego, zaczęliśmy pisać to co nam przyszło do głowy.
-No to teraz podpisy.-powiedział chłopak po dziesięciu minutach.
Podpisałam się imieniem i nazwiskiem, podając zeszyt blondynowi.
-Ten list będzie wiele warty.-powiedziałam i zaśmiałam się.
-Niby dlaczego?-zapytał.
-Podpis Nialla Horana?Człowieku.-mówiąc to zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej.
-Grabisz sobie!-odparł Niall i pogroził mi palcem.
-Dobra teraz do butelki.-powiedziałam i wsadziłam kartkę.
-Na trzy?-zapytał chłopak łapiąc butelkę razem ze mną, pokiwałam głową.-Raz.
-Dwa.-powiedziałam tym razem ja.
-Trzy.-krzyknęliśmy razem, a butelka wylądowała z wielkim pluskiem w wodzie.
-Dziękuję.-powiedziałam i przytuliłam blondyna.
-Nie ma za co.-odparł.-Chodź wracajmy.-dodał i pociągnął mnie w stronę ogniska.



***

Przepraszam za wszystkie błędy.


Hej ;)
Jestem z siebie dumna że jestem tutaj tak wcześnie :P
Rozdział też jest dłuższy, przynajmniej tak mi się wydaję ;))


Ale proszę tylko o jedno KOMENTUJCIE!!! ;)
 Kocham Was  ;***
Do następnego ;))


Zapraszam na:
&
&
&

2 lipca 2013

8.



Siedziałam w salonie w za dużej koszulce Nialla i jego spodniach dresowych. Te rzeczy były przesiąknięte jego zapachem. Słuchałam przekrzykiwania się jego przyjaciół. Byli całkiem zabawni. Ich buzie nie zamykały się, a ja w ich towarzystwie czułam się nie za dobrze. Nie chodzi o to ze ich nie polubiłam, ale o to ze nie ufam innym.                                                    
 - Becky?- po mojej prawej stronie usłyszałam cichy szept. Popatrzyłam w stronę blondyna. Patrzył na mnie tymi swoimi przeszywającym wzrokiem. Jeszcze z trochę mokrymi włosami opadającymi na czoło wyglądał jeszcze lepiej niż wtedy kiedy miał idealnie ułożoną fryzurę. Podniosłam jedna brew w geście zaciekawienia. Chłopak lekko zaśmiał się i pokazał na pozostałych.                            
-O coś mnie pytaliście, prawda?- zapytałam, a oni pokiwali głowami.-Przepraszam.-dodałam spuszczając wzrok. Było mi głupio zachowywałam się jak dziwak, co na pewno nie pomaga mi w kontaktach z innymi.
-To co wychodzimy czy nie?-zapytała chłopaka z burzą włosów na głowie, jak dobrze pamiętam Harry.
-Ale dokąd?-zapytałam.
-Na miasto.-odparła szatyn, prawdopodobnie Louis.
Popatrzyłam na to jak byłam ubrana.
-Twoje rzeczy na pewno już wyschły.-powiedział Niall, a ja uśmiechnęłam się w jego stronę, następnie zagryzając delikatnie wargę.
-Chyba powinnam wracać do domu.-odpowiedziałam i zacisnęłam usta w cienką linię.
-No weź nie możesz!-krzyknął brunet i zbliżył się w moją stronę, chwycił za ręką i zaczął wyprowadzać z salonu. Popatrzyłam na blondyna wielkimi oczami, a on zaśmiał się melodyjnie.
-Harry ja to załatwię.-odparł i podszedł do nas, wyciągnął moją dłoń z uścisku chłopaka i zaprowadził do swojego pokoju.-Nie chcesz iść?-zapytał kiedy zamykał za nami drzwi.
-Nie wiem.-odparłam, to była bardzo trafna odpowiedź.
-Jeśli nie chcesz, to nie musisz.-powiedział, zbliżył się do łóżka usiadł na nim i poklepał miejsce obok siebie.
-Naprawdę?-zapytałam.
-Ale w sumie wolałbym żebyś poszła, z Tobą będzie mi raźniej.-odpowiedział i popatrzył w moje oczy. Szybko odwróciłam wzrok i zaczęłam wypisywać w głowie wszystkie za i przeciw.
-Dobra, pójdę.-powiedziałam po chwili, chłopak popatrzył na mnie wielkimi oczami.
-Cieszę się.-odparł i przytulił mnie do siebie, przez co aż drgnęłam.-Przepraszam.-dodał odsuwając się ode mnie.
Zapadła cisza, która nie była krępująca, ale coś wisiało w powietrzu.
-Pójdę po Twoje rzeczy.-powiedział blondyn i szybko wyszedł z pokoju.
Wypuściłam głośno powietrze i zaczęłam rozglądać się po sypialni chłopak.
Ciemno zielone ściany idealnie komponowały się z jasnymi meblami. Nad dużym łóżkiem wisiał flaga Irlandii, a na biurku w rogu stało kilka ramek ze zdjęciami. Podeszłam i zaczęłam przyglądać się fotografiom. Na jednej byli wszyscy chłopcy, najprawdopodobniej było ono zrobione kilka lat temu, bo wyglądali zupełniej inaczej niż teraz i byli o wiele młodsi niż aktualnie. Na następnej blondyn stał w towarzystwie jak mniemam swoich rodziców oraz jakiegoś chłopaka który wyglądał na starszego brata. Na kolejnej był w granie znajomy, a na jego twarzy znajdował się wielki uśmiech. Chwyciłam za kolejną ramę w niej znajdowało się zdjęcie ze śliczną brunetką.
-To Amy.-usłyszałam jego głos za plecami, z tego wszystkiego wypuściłam trzymany przedmiot z rąk. Szybka roztrzaskała się na małe kawałeczki. Popatrzyłam z przerażeniem w oczach na chłopaka.
-Przepraszam.-powiedziałam cichym głosem i schyliłam się aby pozbierać drobinki szkła.
-Nie ruszaj bo się skaleczysz.-powstrzymał mnie blondyn i wyszedł znów z pomieszczenia.
Nie zważając na jego słowa zaczęłam zgarniać na kupkę małe kawałki. Naglę z mojej prawej dłoni zaczęła cieknąć bordowa ciecz. Otwarłam ją sycząc z bólu, na całej długości miałam niezbyt głęboką ranę, ale wyglądał jakbym przejechał szkłem po niej robiąc to specjalnie. Małe krople krwi zaczęły kapać na brązowe panele, a kilka upadło na fotografię całkowicie ją niszcząc.
-Becky.-usłyszałam przerażony głos Nialla.
-Przepraszam.-wyszeptałam ponownie i przymknęłam oczy.
Chłopka w ułamku sekundy był przy mnie i zaczął oglądać moją rękę.
-Mówiłem żebyś tego nie ruszała.-powiedział i zaczął mnie podnosić.
-Przepraszam.-powiedziałam i pokazałam na zniszczone zdjęcie.
-To nic takiego.-odparł i sprowadził mnie na dół. Cały czas z mojej ręki kapał krew robiąc ślady na posadzce. 
Blondyn zaprowadził mnie do kuchni i usadowił na jednym z krzeseł.
-Nie ruszaj się stąd.-rozkazał i zniknął z pola mojego widzenia.-Chłopaki do kuchni!-krzyknął jeszcze na cały dom.
Dosłownie po kilku sekundach wszyscy byli w pomieszczeniu.
-Liam zrób coś.-powiedział Zayn zakrywając ręką oczy.
-Chłopie to tylko krew.-odparł mu Louis.-To krew!-krzyknął i odwrócił się do mnie plecami.
Do kuchni jak burza wpadł Niall, w ręku trzymał apteczkę.
Podszedł do mnie i chwycił moją rękę, delikatnie odchylił palce i przyjrzał się ranie.
-Liam powiedź że nie trzeba szyć.-powiedział, a chłopak podszedł bliżej i zerknął na skaleczenie.
-Moim zdaniem nie.-odparł i zaczął wyciągać z apteczki wszystko co było potrzebne do opatrzenia rany.
Liam podał Niallowi wodę utlenioną a ten popatrzył w moje oczy.
-Będzie piekło.-powiedział delikatnym głosem, ja tylko pokiwałam głową i zacisnęłam mocno oczy.
-Dawaj.-powiedziałam i przygryzłam wargę.
Po chwili poczułam ostre pieczenie, w oczach zebrały się łzy a lewą rękę zacisnęłam w pięść. Naglę poczułam delikatnie powiew zimnego powietrza, popatrzyłam na blondyna który subtelnie dmuchał w moją ranę.
-Lepiej?-zapytał, na moich policzkach pojawiły się dwie duże czerwone plamy. Pokiwałam tylko głową, nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku, nie chciałam popsuć tej chwili.
-Okręć dłoń bandażem.-odezwał się Liam.-Dobra panowie nic tu po nas, dalej sobie poradzą.-dodał i pokazał chłopakom palcem na wyjście.
Oni jak na komendę szybko wyszli z pomieszczenia, zostawiając nas samych.
Niall zajmował się założeniem na moją rękę gazy, a później zabandażowaniem jej.
-Gotowe.-powiedział, a ja uśmiechnęłam się lekko.
-Dziękuję.-odparłam i popatrzyłam na idealną kokardkę.-I jeszcze raz przepraszam.-dodałam.
-Nie masz za co.-powiedział i uśmiechnął się o wiele szerzej.
-Zniszczyłam Twoje zdjęcie z dziewczyną, muszę przepraszać.-odpowiedziałam i spuściłam swój wzrok na moje stopy.
-Amy to nie moja dziewczyna, tylko dobra przyjaciółka.-mówiąc to zaśmiał się wesoło.
-Jeśli tak to się teraz nazywa, to nic mi do tego.
-Becky…
-Nie musisz mi się tłumaczyć.-powiedziałam wstając.
-Może chce?-zapytał.
-Nie jest to konieczne.-odparłam i wyszłam z pomieszczenia.
Przełknęłam głośno ślinę i wspięłam się po schodach na górę. Powoli otwarłam drzwi od pokoju blondyna i chwytając za zmiotkę i szufelkę zaczęłam zmiatać szkło.
-Zostaw to.-znów podskoczyłam pod wpływem jego głosu.
-Przestać mnie tak straszyć.-powiedziałam i powróciłam do poprzedniej czynności.
-Ja to robię.-odparł i przykucną obok mnie.
-Ja rozwaliłam, ja posprzątam.-powiedziałam.
Chłopak chwycił mnie za zdrową rękę i pociągnął w swoją stronę.
-Nie.-powiedział łagodnym głosem i wyciągnął z niej szufelkę. Był tak niebezpiecznie blisko. Popatrzyłam w te jego cudowne oczy, w których tonęłam za każdym razem.
Szybko wstałam.
-Jak wolisz.-powiedziałam, chwyciłam moje ubrania które leżały na łóżku i wyszłam z pokoju.
Swoje kroki skierowałam do łazienki naprzeciwko. Zamykając za sobą drzwi osunęłam się po nich. Wzięłam porządny wdech i przymknęłam oczy.
-Nie możesz Becky.-wyszeptałam i wstałem. Zbliżyłam się do umywalki po prawej stronie i popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Byłam jeszcze bardziej blada niż zwykle, w mojej głowie znów zaczęło się kręcić. Odsunęłam się od tego mebla i zaczęłam ściągać ubranie chłopaka. Szybko założyłam na siebie moje rzeczy i wyszłam na korytarz. Przy drzwiach stało Nialla opierając się o ścianę.
-Koszulka lekko pochlapała się krwią, przepraszam.-powiedziałam gładząc jej materiał.
-To nic.-odparł.
-Mogę spróbować to sprać.-dodałam.
-Nie trzeba.-odpowiedział.
-Odwieziesz mnie do domu?-zapytałam nieśmiało.-Oczywiści jeśli to nie problem.
-Żaden, oczywiście że to zrobię.-odparł.
Zeszliśmy na dół. Chłopcy siedzieli w salonie i grali w jakieś gry.
-Możemy już jechać na to miasto?-zapytał Harry patrząc na naszą dwójkę.
-A możemy przełożyć to na inny termin?-zapytałam patrząc na nich z nadzieją.
-A obiecujesz, że będzie to miało miejsce?-zapytał Lou.
-Tak.-odparłam.-Na dziś mam naprawdę już dużo wrażeń.-dodałam.
-W takim razie trzymamy Cię za słowo.-powiedział Zayn wstając z kanapy i zbliżając się do mnie. W moich oczach na pewno można było zobaczyć przerażenie.-Mogę Cię przytulić na do widzenia?-zapytał. Nie pewnie pokiwałam głową.
Chłopak przybliżył się i mocno mnie objął.
Później w jego ślady poszła pozostała trójka.
Po chwili byłam już w samochodzie, który nie należał do blondyna, a do Harrego.
-Miałam wysuszyć Twój.-powiedziałam.
-Nie przejmuj się tym, jakoś dam sobie radę.-odparł.-A jak nie to pogonię do tego chłopaków.-dodał i zaśmiała się delikatnie.
Zapadła cisza, ja obserwowałam to co dzieje się na ulicach które mijaliśmy na Niall uważnie patrzył na drogę. Po nie całych 10 minutach byliśmy pod moim domem.
-Wejdziesz?-zapytałam pokazując na budynek. Sam nie wiem dlaczego to powiedziałam, może chciałam spędzić z nim jeszcze trochę czasu.
-Może innym razem.-powiedział, a ja tylko pokiwałam głową.
-No to cześć.-mówiąc to chwyciłam za klamkę.
-Tylko tyle?-zapytał.
-A co chciałbyś jeszcze?-zapytał i zaśmiałam się.
-Dobrze wiesz co.-odparł i przyciągnął mnie do siebie. Przytulił chyba najmocniej jak tylko mógł i po chwili mnie puścił.-No to teraz możesz iść, do zobaczenia Becky.-powiedział i posłał w moją stronę oczko.
-Pa Nialla.-odparłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Będąc przy drzwiach oglądnęłam się i pomachałam mu ostatni raz. Po chwili chłopak odjechał, a ja weszłam od mieszkania. Oparłam się o drzwi i uśmiechnęłam się sama do siebie.


***

Przepraszam za wszystkie błędy.


Powiem wam że jest mi głupio...
Tyle nie dodawać nic? Jestem okropnie na siebie zła...
Wybaczycie? Mam nadzieje że tak ;)
Co sądzicie o tym co mamy wyżej? :P
Mam nadzieje że podoba się Wam ;)

Kocham Was! ;*
Do następnego ;)

Zapraszam na: