7 maja 2013

5.



Sobota, kiedyś najlepszy dzień w moim życiu.
Teraz wolałabym iść do szkoły, niż być z nim pod jednym dachem.
-Becky chodź na śniadanie.-do pokoju weszła babcia.
-Nie jestem głodna.-odparłam i przykryłam kołdrą głowę.
-Od wczorajszego śniadania nie jadłaś nic, już.-mówiąc to jak zawsze chciała ściągnąć ze mnie kołdrę.
-Nie jestem głodna.-powiedziałam i wychyliłam się.
-Kochanie proszę Ci porozmawiaj z nim.-przysiadła na brzegu mojego łóżka.
-Nie mam o czym z nim rozmawiać.-powiedziałam.
-Na pewno?-zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.
-Masz jakieś plany na dziś?-zapytała zmieniając temat.
-Może wyjdę na miasto i przemyślę wszytko na spokojnie.
-To dobra decyzja.-mówiąc to dotknęłam mojej głowy.-Pamiętaj trzeba wybaczać.-dodała i wstała.
Patrzyłam na jej oddalającą się sylwetkę, po chwili zniknęła za zamykającymi się drzwiami.
Trzeba wybaczać?
Zapewne ma racje, ale czy jestem w stanie mu wybaczyć?
Nie wiem.
To jeszcze nie ten moment.


*


-Wychodzę.-krzyknęłam zbiegając na dół.
-Becky porozmawiaj ze mną.-usłyszałam jego głos za sobą.
-Nie mam czasu Billy.-odparłam i szybko ubrałam buty.
Chwyciłam gitarę, którą poprzedniego wieczoru zostawiłam w przedpokoju i wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Nie miałam pojęcia gdzie iść.
Nie miałam żadnej koncepcji.
Zwyczajna pustka w głowie.


*


Usiadłam na jednym z krawężników Royal St. 
Patrzyłam na ludzi, którzy biegali to w jedną to w drugą stronę.
Niby sobota, a każdy i tak był w biegu.
Słychać było wesoły śmiech dzieci z pobliskiego parku.
Kiedyś to ja biegałam jak szalona i próbowałam złapać mojego starszego brata.
Chciałam być w jego paczce znajomych, to nic że byli tam sami chłopcy.
Ja chciałam być z nim.
Zawsze i wszędzie.
Lekko uśmiechnęłam się na wspomnienia, które przyszły teraz do mojej głowy.

-Billy czekaj!-krzyknęłam i przystanęłam łapiąc się za brzuch.-Billy bo nie nadążam.
Blond włosy chłopaka popatrzy na mnie i pokręcił głową.
-Oj Becky, wskakuj.-polecił i nachylił się tak abym mogła wejść na jego plecy. Mocno oplotłam jego szyję i uśmiechnęłam się szeroko.
-W drogę mój koniku.-krzyknęłam na całe gardło, oboje wybuchliśmy śmiechem.

 Do moich uszu dobiegł identyczny dźwięk, jak wtedy.
Śmiech Billego.
Popatrzyłam w prawą stronę.
Było tam czterech chłopaków, każdy z nich był inny, ale dogadywali się.
Przypatrzyłam się każdemu po kolei.
Nic specjalnego, wszyscy byli przystojni to fakt, ale uroda przecież nie jest najważniejsza.
Po chwili podbiegł do niech blondyn.
Popatrzyłam na niego uważnie. 
Znałam go.
-I co nie zrobię tego?-zapytał i wyciągnął dłoń to chłopaka o ciemnej karnacji.-Płacisz!-krzyknął i znów usłyszałam ten śmiech.
Dlaczego do tej pory tego nie zauważyłam?
No tak, nie śmiał się w moim towarzystwie.
Naglę nasze spojrzenie skrzyżowało się, a on uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Poczekajcie tu.-powiedział i zaczął iść w moją stronę. Szybko odwróciłam głowę w drugą stronę.-Można?-zapytał, popatrzyłam na jego twarz.
-Nie.-odparłam.
-Dalej zły humor?-zapytał znów.
-Nie Twój interes.-powiedziałam.
-Becky spróbuj być milsza, to nie jest trudne.-powiedział i delikatnie dotknął mojego ramienia.
-Możesz tak nie robić?-zapytałam, a on popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
-Jak?-zapytał- Może chodzi Ci o to?-zapytał znów i robił to jeszcze raz.
-Przestań.-powiedziałam, a on dalej mnie szturchał.
-Przestanę jak się uśmiechniesz.-odparł i posłał w moją stronę szeroki uśmiech.
Popatrzyłam na niego i lekko podniosłam kąciki ust do góry.
-Szerzej?-zapytał, a ja pokręciłam głową.-No proszę, zrób to! Wiem że potrafisz.-dodał, a ja wyszczerzyłam się w jego stronę.-O tak, tylko teraz niech już tak zostanie.-krzyknął i zaczął wstawać.
Myślałam że sobie pójdzie, a on stał obok mnie.
-Długo mam jeszcze czekać żebyś wstała?-zapytał, a ja zadarłam głowę do góry aby na niego popatrzeć.
-Ja nie wstaje.-odparłam.
-Właśnie że tak.
-Nie.- w tym momencie poczułam jego ręce na moim brzuchy i momentalnie stałam na równych nogach.
-Widzisz jednak wstałaś.-powiedział i zaśmiał się znów.
-Nie mam ochoty na Twoje gierki, więc jeśli już skończyłeś możesz iść.-odparłam ze sztucznym uśmeichem.
-Nie mogę.-powiedziała.
-Bo?-zapytałam.
-Dziś spełniamy jedno Twoje marzenia.-odparł wesoło.
-Jednym z moich marzeń jest to żebyś zostawił mnie dziś w spokoju.-powiedziałam.
-To zostawimy na później.-mówiąc to popatrzył na mnie maślanymi oczami.-No weź, nie daj się prosić.-mówiąc to zaśmiał się lekko.
Patrzył na mnie cały czas, a ja kręciłam głową.
-No proszę co Ci szkodzi?-zapytał.
-Dobra!
-No to jakie jest Twoje pierwsze rzecz którą chcesz zrobić?-zapytał i stanął obok mnie. Popatrzyłam na niego.
-Chce polecieć balonem.-odparłam, zwróciłam uwagę na jego minę.
-Balonem?-zapytał dla pewności, a ja pokiwałam głową.-Balonem.-powtórzył.
-Masz lęk wysokości?-zapytałam.
-Nie, no co Ty.-oparł i pomasował się po karku.
-Masz lęk wysokości!-powiedziałam trochę głośniej.
-Nie muszą wiedzieć o tym wszyscy wokół.- speszył się i rozglądnął dookoła.
-Przepraszam.-szepnęłam.
-Więc dalej chcesz polecieć balonem?-zapytał.
-W ten sposób i ty przełamiesz swój strach.-odparłam.
Chłopaka popatrzył na swoich przyjaciół, a później na mnie.
-Jak coś to nasz lot może poczekać.-powiedziałam widząc jego minę.
-A przeszkadzałoby Ci jeśli poszli by z nami?-zapytał, teraz zapewne to ja wyglądałam idiotycznie.-Rozumiem.-powiedział, nawet nie czekając na moją odpowiedź.
-Nie lubię jak jest wokół mnie dużo ludzi.-odparłam.
-Zauważyłem.-odparł.-Poczekaj tutaj, powiem im tylko że mogą iść bez mnie.-dodał i pobiegł w stronę chłopaków.
Blondyn coś im powiedział, a oni wszyscy popatrzyli w moją stronę.
No pięknie!
Uśmiechnęli się tylko i odwrócili się w druga stronę.
Niall podszedł do mnie.
-Możemy iść.-powiedział i minął mnie.
-Mam pytanie.-powiedziałam.
-Słucham.
-Jesteś gwiazdą wielkiego formatu i masz lęk wysokości?-zapytałam.
-Zawsze jak gdzieś lecimy trzymam za rękę Liama albo słucham moich ulubionych piosenek to mi w jakiś sposób pomaga.-odparł i posłał mi lekki uśmiech.
-Będziesz chciał trzymać mnie za rękę?-zapytałam.
-Pewnie mi na to nie pozwolisz, więc będzie lepiej jak posłucham muzyki.-odparł.
-Tak, masz rację tak będzie lepiej.-powiedziałam i poprawiłam gitarę na plecach.
-Mogę ja ponieść jeśli chcesz.-zaproponował szybko.
-Nie, dzięki.-odparłam.
-Dlaczego jesteś taka?-zapytał.
-Jaka?-zapytałam.
-Właśnie taka!-odparł.
-Nie wiem o co Ci chodzi.-powiedziałam.
-Jesteś inna niż wszyscy.-mówiąc to zerknął na mnie, szybko przystanęłam.
-To coś złego?-zapytałam.
-Nie.
-To po co o tym wspominasz?-zapytałam znów.
-Becky...
-Wiesz co lepiej będzie jeśli nie będziesz próbował mi pomóc.-powiedziałam.
-Ale...
-Tak będzie lepiej. Cześć.-powiedziałam i odwróciłam się do niego tyłem.
-Widzisz boisz się!-krzyknął, przystanęłam.
-Masz racje może się boję, ale to mój strach.-odparłam.
-Nie chcesz z kimś go dzielić?-zapytał, czułam że był tuż za mną, przymknęłam oczy, pokręcił przecząco głową.-Becky pozwól mi, proszę.
-Co takiego zrobiłeś że chcesz komuś pomóc?-zapytałam odwracając sie do niego, było blisko.
Za blisko.
Zrobiłam trzy kroki do tyłu.
-Muszę o tym mówić?-zapytał.
-Może to przekona mnie to Ciebie.-odparłam.
-Tutaj?-zapytał i rozglądnął się dookoła.
-Masz z czymś problem?-zapytałam.
-Możemy usiąść?-zapytał, puszczając moje pytanie mimo uszu. Podszedł do pobliskiej ławki.
Zrobiłam to samo.
-Więc?-zapytałam.
-Musisz mnie popędzać?-zapytał.
-Przepraszam.-odparłam.
-W zeszłym roku, dokładnie 27 października,, szedłem do studia. Codziennie tą samą droga bo była najbliżej, była godzina szósta.-na moment przerwał, bawił się palcami, jego ręce pociły się.- Przede mną szedł młody mężczyzna, nie wiem mógł mieć ze trzydzieści lat, nie ważne. Widać było, śpieszył się i to bardzo. Pomimo czerwonego światła wszedł na jezdnie, rozglądał się ale...-przerwał, jego głos znów się załamał. Domyślałam się do czego zmierza.-Za zakrętu wyjechał samochód, jechał z dużą prędkością, na pewno nie była ona przepisowa. Mężczyzna został potrącony, a ja stałem i nie mogłem się ruszyć.-powiedział, po jego policzkach zaczęły spływać łzy.-Rozumiesz nie pomogłem mu, tylko stałem. Kierowca nawet się nie zatrzymał, uciekł. Przy mężczyźnie pojawili się jacyś ludzi, a ja stałem i tępo patrzyłem w jego sylwetkę. Po chwili po prostu pobiegłem w drugą stronę.-powiedział i spuścił głowę w dół.
Nie wiedziałam co mam zrobić.
Nie miałam pojęcia jak się zachować.
-Nie pomogłem mu.-wyszeptał.
-To dlatego chcesz pomóc mnie?-zapytałam szeptem.
-Tak.-odparł.
-Dziękuję.-powiedziałam i lekko dotknęłam jego ramienia.
-Mogę?-zapytał.
-Tak.-odparłam, a on lekko się uśmiechnął.
-Jesteś pierwszą osobą, której o tym powiedziałem.-wyszeptał.
Otwarłam szerzej oczy, zaufał mi.
Dlaczego?
-Dlaczego akurat ja?-zapytałam.
-Jesteś inna.-odparł, a ja tylko pokiwałam głową.-Możemy przenieść lot balonem na przykład na jutro?-zapytał.
-Jasne.-odparłam i posłałam mu lekki uśmiech.
-Spotkajmy się tutaj o 14.-powiedziała i wstał.-Cześć.-dodał i odszedł.
Patrzyłam na jego oddalającą się postać.
Czyli ma wyrzuty sumienia.
Czyli nie tylko ja cierpię, inni też maja problemy.
Zakładają maski, tak jak ja.
Żyją dalej, choć to wciąż w nich tkwi.
Muszę zacząć ufać innym.



***

Przepraszam za wszystkie błędy.


Dobra powiedźmy sobie szczerze nie wiem co to ma być to na górze...
Ale cóż...

Jestem załamana maturą z polskiego i dodaje wam rozdział, który jest tak załamujący jak ona...

Dziękuję za komentarze ;)
Kocham Was ;***

8 komentarzy:

  1. fajna notka :) nie umiem pocieszać więc będę tylko trzymać kciuki ;)powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. ahahahahaha *w*
    jak zobaczyłam, że jest tu rozdział to zrobiłam minę al'a "me gusta" :D
    nie wiem jak mi się to udało, ale to nic. :D
    co do rozdziału to powiem Ci, że jest zajebisty :D
    też chcę polecieć balonem noo! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest wyjebisty ;D Nie wiem, o co Ci chodzi...
    Trzymałam dzisiaj za Ciebie kciuki, wielb mnie! xD
    No to powodzenia i pozdrawiam! :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny.Widzę że akcja się rozkręca.Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnyt rozdział czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne! Miło, że Horan powiedział Becky o TYM jako pierwszej... :) Kiedy następny rozdział?? :D

    Pozdrawiam, Nialler <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest świetny ;)) a za mature trzymamy kciuki i napewno będzie lepiej niż myślisz. czekam na następn x

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na nastepny :D zapraszam do mnie : http://i-love-you-you-my-love.blogspot.com/ dopiero zaczynam ale mam nadzieje że sie spodoba :D

    OdpowiedzUsuń