Obudziłam się w niezbyt dobrym humorze.
Nie miałam się z czego cieszyć, chociaż...
Delikatnie dotknęłam swoich ust, czułam na nich delikatny dotyk warg Niall.
To było coś niesamowitego, coś czego nie mogę tak naprawdę opisać słowami.
Coś czego zawsze chciałam i dostałam w najmniej odpowiednim momencie.
Odrzuciłam na bok kołdrę i podeszłam do białej komody.
Wyciągnęłam z niej zeszyt i otwarłam na pierwszej stornię, do ręki wzięłam czerwony długopis i przejechałam nim ciągłą linią po jednym zdaniu.
Uśmiechnęłam się lekko i odłożyłam przedmiot na miejsce.
Powolnym krokiem skierowałam się do łazienki, zamknęłam za sobą drzwi i popatrzyłam na dziewczynę w lustrze, jej oczy śmiały się, ale na twarzy pojawiał się i znikał delikatny uśmiech.
Byłam szczęśliwa, ale w środku wiedziałam że to nie potrwa za długo.
Chwyciłam moją zieloną szczoteczkę i wycisnęłam odrobinę pasty, szybko zaczęłam szczotkować zęby.
Przemyłam twarz i wróciłam z powrotem do pokoju.
To było moje miejsce, którego nie oddałabym nikomu.
Na brzegu mojego łóżka siedział Billy.
-Co tu robisz?-zapytałam i skierowałam się w stronę szafy.
-Kto Cię wczoraj odwiózł?-zapytał, puszczając moje pytanie gdzieś w niepamięć.
-Myślałam że Cię nie ma w domu.-powiedziałam.
-Kto to był?-zapytał znów, popatrzyłam w jego stronę. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
-Znajomy.-odparłam krótko i odwróciłam wzrok.
-Becky...
-Nie jestem małą dziewczyną wiem co robię.-przerwałam mu.
Ten tylko pokiwała głową i uśmiechnął się lekko.
-Zawsze wiedziałaś co robić.-powiedział po chwili.
Pokręciłam przecząco głową, na wspomnienie dnia kiedy przyszła wiadomość o śmierci rodziców.
-Nie zawsze.-odparłam, powstrzymując łzy.
Chłopak podszedł do mnie i zamknął w uścisku.
-Byłaś, jesteś i będziesz.-wyszeptał do mojego ucha.
Był ode mnie dużo wyższy, moja głowa sięgałam mu jedynie do klatki piersiowej.
Mogłam bez problemu wsłuchać się w bicie jego serca.
Był spokojny.
-Kocham Cię.-wyszeptałam.
-Ja Ciebie też mała Becky.-mówiąc to zaśmiała się, a ja uderzyłam go lekko w pierś.-Za co to?-zapytał z udawanym bólem w głosie.
-Za żywota.-odparłam, wzięłam swoje rzeczy i wróciłam do łazienki.
Kiedy znów weszłam do pokoju chłopak już nie było.
W pośpiechu wzięłam plecak i telefon, wyszłam z pomieszczenia.
Skierowałam się na dół, a dokładnie do kuchni.
-Dzień dobry.-przywitałam się z babcią, ta tylko kiwnęła do mnie głową.-Powiem mu w najbliższym czasie, obiecuję.-powiedziałam, a ona znów zrobiła ten sam ruch.-Powiesz coś?-zapytałam.
-Co mam Ci powiedzieć moje dziecko?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Nie wiem, cokolwiek.-odparłam.
-Mam nadziej że wiesz co robisz.-powiedziała, zabrała kubek ze stołu i wyszła do salonu.
Przetarłam twarz dłońmi i pokręciłam głową.
Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej moją ulubioną filiżankę, z ekspresu wlałam do niego odrobinę kawy i wzięłam łyk.
W końcu musi się o tym dowiedzieć, ale lepiej później niż wcześniej.
~*~
Ten dzień był jednym z najgorszych dni mojego życia i na to wygląda że będzie co raz gorzej.
Nie interesowałam się tym co działo się wokół mnie, nie miałam na to siły.
Chciałam w tym momencie zakopać się w mojej ciepłej kołdrze i po prostu przespać to wszystko.
Za każdym razem było podobnie, ale wszystko stawało się dwa razy gorsze.
Ból w mojej głowie nie dawał mi spokoju nawet na moment, to stawało się moim przekleństwem, którego nie mogłam się pozbyć.
Migrena, to coś czego najbardziej nie lubiłam w tej całej sytuacji.
Ból stawał się nieznośny, a ja nie mogłam normalnie funkcjonować.
-Becky!-usłyszałam za swoimi plecami.
Kiedy lekko odwróciłam się zobaczyłam idącą w moją stronę Kay.
Szybko udałam że nie słyszę, bo nie miałam ochoty słuchać jej idiotycznej gatki o tym jak to może mieć Harrego i Nialla na skinienie palca.
To było bezduszne.
W biegłam do łazienki, zajmując pierwszą lepszą kabinę.
Modliłam się w duch żeby tutaj nie weszła.
W tym samym momencie do pomieszczenia ktoś wszedł.
-Becky wiem że tutaj jesteś!-powiedziała trochę głośniej.-Wyjdź nie mam całego dnia żeby siedzieć w tej toalecie.-dodała.-Muszę z Tobą coś uzgodnić i uwierz mi na prawdę tego nie chce, ale muszę.
O co jej chodzi?
-Harry prosił mnie żebym z Tobą porozmawiała.-powiedziała.-Nie jestem z tego powodu jakoś bardzo szczęśliwa, ale cóż muszę.-dodała.-Możesz się odezwać?-zapytała.-Czuję się głupio jak mówię do tych wszystkich drzwi.
-O co masz mnie zapytać?-powiedziałam cichym głosem.
-Harry chce zorganizować imprezę.-odparła.
Wstałam z sedesu i odsunęłam zasuwkę.
-Ale co ja mam z tym wspólnego?-zapytałam patrząc w jej duże ciemne oczy.
-Musisz namówić Nialla na to żeby tam był.-powiedziała i odwróciła się w stronę lustra, zaczęła poprawiać swoje długie włosy.
-Niby jak?-zapytałam znów.
-Nie wiem, powiedz że jeśli tam będzie to się z nim prześpisz czy co tam chcesz z nim robić.-mówiąc to wyciągała z torebki błyszczyk, którym teraz idealnie prezentował się na jej ustach.
-Jesteś obrzydliwa.-powiedziałam i ruszyłam do drzwi.
-To nic kochanie, ale proszę niech tam będzie.-powiedziała.-Ja i Harry mamy coś bardzo ważnego do przekazania kilku znajomym-uśmiechnęła się szeroko.- To dziś wieczorem, więc radziłabym Ci się do tego przyłożyć.-dodała i minęła mnie w przejściu.
Dotknęłam mojej skroni.
W tym momencie lekcja matematyki byłaby pomyłką.
Wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę gabinetu pielęgniarki.
~*~
Siedziałam przed telewizorem i beznamiętnie przełączałam z programu na program.
Do tego dźwięk był całkowicie wyłączony i jeśli ktoś obcy zobaczyłby mnie w takim o to stanie, na pewno stwierdziłby że jestem nienormalna i powinnam być zamknięta na jakimś oddziale dla ludzi z problemami psychicznymi.
W oddali usłyszałam dobrze znaną mi melodię.
Dobiegała z góry.
Szybko podniosłam się z kanapy i ruszyłam biegiem w stronę mojego pokoju.
Telefon cały czas dzwonił, ale nie było go w tym pomieszczeniu.
Ściągnęłam brwi bo nie miałam pojęcia gdzie mogłam go zostawić.
Wyszłam na korytarz i nasłuchiwałam, w duchu modliłam się żeby mój rozmówca chciał dalej ze mną rozmawiać.
Powoli przechodziłam długi hol i nasłuchiwałam, kiedy byłam blisko łazienki dźwięk nasilał się.
Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam zgubę na pralce, walnęłam się z otwartej ręki w czoło i chwyciłam urządzenia w ręce.
Popatrzyłam na wyświetlacz, a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Tak?-odebrałam.
-Co tak długo?-usłyszałam po drugiej stronię tak kojąco działający na mnie głos.
-Nie mogła znaleźć telefonu.-odparłam.-Coś się stało że dzwonisz?-zapytałam.
-Gdzie jesteś? Lekcje skończyły się dwadzieścia minut temu, a Ty dalej nie wyszłaś ze szkoły.-mówił z lekkim wyrzutem w głosie blondyn.
-Jestem już w domu, wyszłam wcześniej.-odparłam i zagryzłam policzek, modląc się żeby nie pytał dlaczego.
-Jak to? Źle się czujesz?-dopytywał.
-To tylko lekki ból głowy, a z resztą już mi przeszło.-skłamałam.
-Muszę z Tobą porozmawiać.-powiedział chłopak.-I będę miał do Ciebie prośbę.-dodała.
Przełknęłam ślinę i popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze.
-Mogę przyjechać do Ciebie?-zapytał.
Otwarłam szeroko oczy.
Wyglądałam okropnie i do tego nie było nikogo w domu.
-Jasne.-powiedziałam cicho.
-Będę za 10 minut.-mówiąc to rozłączył się.
Patrzyłam wielkimi oczami na swoje odbicie.
-10 minut.-powtórzyłam.
Przyczesałam włosy i spokojnie zeszłam na dół.
Czekam.
***
Przepraszam za wszystkie błędy.
Znów nie było mnie ponad miesiąc.
Przepraszam!
Studia wyciągają ze mnie życie, nie ogarniam tego co się dzieje.
Mam nadzieje że mnie zrozumiecie ;)
Zapraszam na:
&